Piątek
Mulat Dale, którego poznałem tej nocy zerżnął mnie jak szmatę. Bez skrupułów. Przeruchał mnie tak strasznie, że nadal nie mogę siedzieć. Sądziłem, że mam już za sobą największego kutasa jaki mógłby się we mnie wepchnąć. Myliłem się. Pierwsza próba założenia gumy zakończyła się fiaskiem bo ta po prostu pękła. Za drugim razem było już lepiej. O ile z gumą się udało o tyle z próbą wsadzenia tego kolosa w mój tyłek było trudniej. Dale robił kilka podchodów. Z niepowodzeniem. Żadne pozycje i układy nie ułatwiały mu pierwszego zatopienia swojego olbrzyma we mnie. W końcu przejąłem pałeczkę w swoje ręce. Przewróciłem go na plecy i usiadłem na nim. Wiedziałem, że jeśli teraz tego nie zrobię to już wcale. I nie wiem co bardziej pomogło? Czy to że darłem ryja w wniebogłosy (sąsiadów pobudziłem na bank!), czy też to, że jestem tak cholernie uparty?! Jego wejście po prostu mnie rozpierdoliło na miazgę.
-O kurwa! O kurwa! O kurwa mać! Nawet nie próbuj się ruszać – wydzierałem się na niego. Ból był tak koszmarny, że myślałem, że postradam zmysły. Przeszył całe me ciało. Od czubka głowy na stopach skończywszy.
-O! Ja pierdole! Jak boli! - darłem się nadal. Dale dzielnie to znosił. Najważniejsze, że jego kutas był we mnie a ja powoli dochodziłem do siebie. Kilka minut mi zajęło zanim rozluźniłem się całkowicie, a Dale mógł w końcu wykonać pierwszy ruch. I następny, i następny....
A wszystko zaczęło się oczywiście w pracy. Pracowałem od 8-ej rano do 17-ej. Po pracy jakiś browarek z Katie, Clare i Rossie. Nawet w pewnym momencie przyłączył się do nas Reesche, który jakimś dziwnym trafem odwracał głowę za każdym razem jak na niego spojrzałem :P ( A nie mówiłem, że będziesz żałował? - przeszło mi przez myśl :P ) Nie skończyło się na jednym piwie i jak to bywa na początku weekendu dziewczyny zaproponowały wypad w miasto. Ja zgodziłem się bez żadnych namów. Reesche próbował nas omamić, że nie może, że nie chce i takie tam bla bla bla. 5 minut później wszyscy byliśmy umówieni. Po kilku browarkach wróciłem do domu, wziąłem kąpiel i byłem gotowy. O 11-ej wieczorem każdy zjawił się w umówionym miejscu.
Padło kilka propozycji gdzie iść się zabawić. Najlepsza na początek okazała się Affinity. Nie dość, że klub gejowski to do tego kupa znajomych. Lepszy numer z Affinity w którym bywam od wieków był, że jako tzw. doorselector jest moja sąsiadka o czym wcześniej nie miałem pojęcia. Miałem ubaw po pachy. Z wejściem problemów nie było. W końcu od czego jest sąsiedzka pomoc? :P
Kilka drinków w Affinity i „przeprowadzka”. SMS od znajomych: „Siedzimy w „Vodka Revolution” - to rzut beretem. 5 minut później byliśmy na miejscu. A na miejscu towarzystwo już dobrze zakropione bawiło się ile wlezie.
Tam poznałem Dan'a.
Boże! Jakież to Ciacho było cudowne. Słodkie, ociekające kremem i polewą czekoladową. Można by w niego wbić zęby, zatopić się , uzależnić i nigdy nie przestawać go chrupać!
Gdy mnie zobaczył po raz pierwszy od razu zapytał Clare, która go znała od jakiegoś czasu : Czy to on? - wskazując na mnie palcem.
Clare jedynie kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
-Ostrzegali mnie przed Tobą – powiedział i uśmiechnął się. Czyżby wcześniej rozmawiali na mój temat? Musieli – wiedziałem, że musieli.
-W jaki sposób? - zapytałem, śliniąc się na jego widok.
-Że będziesz chciał mnie przerżnąć, nie mylili się. - przymrużył jedno oko spoglądając na mnie.
-Hmmm.. wiesz.. mieli rację. Nawet nie chcesz wiedzieć co mógłbym z Tobą zrobić.... A może chcesz?
-Nie... nie bardzo. Moja dziewczyna mogłaby tego nie przeżyć.
-Wiesz... znam prawdziwych heteryków, którzy najczęściej mówią : „Nie” . Ale to „ Nie” jeszcze częściej oznacza : „Nie teraz” :P – odgryzłem się.
Dan nie unikał mnie. Gadaliśmy o pierdołach, i w ogóle o wszystkim. Nawet nie miał nic przeciwko temu, że położyłem mu rękę na ramieniu, przytuliłem. Był obojętny i wiedziałem, że tej nocy na Dan'a nie mam co liczyć. Ale pożyjemy – zobaczymy :P
Show must go on :P
Około 3-ej nad ranem barmani z Vodka Revolution nam podziękowali. Ale nam było mało. Przenieśliśmy się do Green Room'u. Dan starał się mnie upić. Wychodziło mu to coraz lepiej. Clare i Katie miały coraz większy ubaw z moich zalotów do Dan'a. Alkohol robił swoje, ja swoje a Dan swoje.
Nie wiem albo raczej nie pamiętam jak znalazłem się w Dempsey's ale pamiętam, że na pożegnanie Dan pocałował mnie w usta. A nie mówiłem, że „nie” najczęściej oznacza „nie teraz”? :P
Dziś, kilka dni później zastanawiam się czy przypadkiem moim najnowszym fetyszem nie stali się „heterycy”? To robi się na serio zabawne.
W Dempsey's były kolejne drinki. W którymś momencie dostrzegłem Reesche'ego, który na parkiecie molestował jakiegoś szczyla.
Czy wszystkie cioty w Sheffield kończą swoje nocne voyage w Dempsey's? Na to wygląda. W sumie to jeden z najlepszych klubów. Co z tego, że kręci się tam mnóstwo gówniarstwa, które po wypiciu browara wyobraża sobie, że mogą nie wiadomo co? Gorącym moczem ich traktuje.
Kolejny drink, parkiet, klatka. Godzina 6-a rano, wychodzę mega zjebany i na pruty. W podobnym stanie jest koleś, który również jak ja ma tej nocy dość. Taksówki nie chcą się zatrzymać. Obaj staramy się złapać cokolwiek. Jednakże ten patrzy na mnie. Ślini się.
-Kurwa! Co mam do stracenia? Nic! - przeszło mi przez myśl.
-Jedziemy do Ciebie czy do mnie? - zapytałem. Nie miałem już żadnych skrupułów. Alkohol zrobił swoje dawno temu.
-Do Ciebie? Jeśli nie masz nic przeciwko temu. - odpowiedział.
-Już Cię kocham! - odpowiedziałem. W końcu taxi się zatrzymało i pojechaliśmy prosto do mnie.
Widok zużytych gumek na podłodze mojej sypialni ( które nadal tam leżą!) na chwilę go osłabiły.
Ciąg dalszy już znacie. Dale nie został na noc. Zrobił co miał do zrobienia po czym zamówiłem mu taxi do domu.
Przed wyjściem zapytałem jak ma na imię.
-Dale – odpowiedział.
-Miło było Cię poznać – i tyle go widziałem.
15 minut później dostałem od niego SMS'a: Mam nadzieję, że się podobało?
Bolało! Kurwa mać! Bolało jak diabli! Ale sie podobało :)
Hie hie hie. Dzisiejszy program sponsoruje literka „D” - Dan i Dale
Dziś kupiłem gumy w większym rozmiarze!
10 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz