Powinienem zacząć chyba przede wszystkim od spraw bieżących? Ok!
Zatem informuję wszem i wobec, że od dzisiaj jestem studentem Hallam Sheffield University na wydziałach : Filologia angielska, Hebraistyka oraz Iberystyka. Zajęcia zaczynam w środę 1-ego października.
Z jednej strony jestem podniecony i zadowolony z tego faktu, z drugiej zaś zastanawiam się jak pogodzić wszystkie obowiązki. Pożyjemy – zobaczymy ;)
Stan zrezygnował z pracy. Po prostu wyszedł któregoś dnia mega wkurwiony na James'a (mojego zmiennika) i tyle Go było widać. Ja się wkurwiłem na Stana, że nie potrafi pohamować swoich emocji i zachowań. Widzieliśmy się raz od tamtej pory. Stan żałuje i chciałby wrócić, ale polityka mojej firmy zakłada, że jeśli ją opuszczasz w taki sposób to na zawsze. Nie mam wpływu na to. Ale za głupotę trzeba płacić. Jest mi żal i szkoda, ale nic nie poradzę.
Kolacja z Liam'em była porażką. I pomimo świec, dobrego wina, świetnie przyrządzonej kolacji i wieloma romantycznymi filmami na DVD Temu nie podobało się, że mam uczucia i potrafię płakać na filmach. Tak! Do kurwy nędzy! Potrafię i robię to jeśli mam na to ochotę. Przepraszać nie będę! Po kolejnych docinkach z Jego strony – zwłaszcza na filmie pt: PS. I love you! - poprosiłem aby wracał do siebie. Tego wieczora nie pamiętam jak trafiłem do swojego łóżka. Czyżby wina było za mało? Bywa i tak :)
Zagadał do mnie na GG „R” - rozstają się z Jarkiem. To znaczy Jarek rozstaje się z nim. Nie wiem skąd miał do mnie namiary ale gadało się nam tak jakbyśmy się znali osobiście. Fajny facet. Świetny kumpel. Czyżby Jarek opowiadał Mu o mnie? Z tego co wywnioskowałem z wielogodzinnej rozmowy na GG tak właśnie było. Cieszy mnie to. Nie cieszy fakt, że się rozstają. Staram się zrozumieć Jarka, Jego sposób myślenia, podejścia do innych... ale nie potrafię. Pomimo tego wszystkiego szanuję Jego decyzję. Jedynie On sam wie co jest dla Niego najlepsze.
Ostatnia rozmowa z Jarkiem była co najmniej dziwna. Wydaje mi się, że musi odpocząć, odsapnąć. Przespać, przeczekać i przemyśleć wiele spraw. Uspokoić się i dojść do siebie. Tak bardzo chciałbym ponownie zobaczyć uśmiech na Jego twarzy.
A tak naprawdę chciałbym zobaczyć uśmiech na twarzy Jarka i „R” - razem - tak jak na jednej fotce, którą dostałem od „R”.
Wydaje mi się, ze obaj zasługują na szczęście. Na szczęście bycia razem. Nie! Nie wydaje mi się! Ja to wiem!
Jarek ponoć skasował linka do mojego bloga.... ale ja wiem, że zna go na pamięć. I, że za moment to przeczyta. I dobrze! Wszelkie próby ucieczki od uczuć, od osób które coś do Niego czują i tak spalą na panewce. Nawet nie „coś” - po prostu kochają Go całym sobą! I kochają Go za wszystko! Może nadejdzie taki dzień kiedy to zrozumie?
I choć miłość ma wiele imion, to ta pomiędzy Jarkiem i „R” wydaje mi się wyjątkowa! Nie można tego zaprzepaścić... zwłaszcza od tak sobie.
W sobotę, ponownie wybyłem w miasto. I ponownie utarte szlaki. Affinity, The Quarter, Dempsey's. W tym ostatnim spiłem się maxymalnie i nie bardzo wiedziałem co się w okół mnie dzieje.
Zanim jednak w ogóle gdziekolwiek wyszedłem obdzwoniłem blisko 30 osób. NIKT nie miał dla mnie czasu.
- Fuck them all! - to jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy. - Kto lepiej niż ja sam poradzi sobie ze znalezieniem nowych kontaktów i znajomości? Nikt.
Z takowym nastawieniem wybyłem w miasto. I o ile Affinity i The Quarter jeszcze pamietam o tyle Dempsey's jakoś uleciał mi z pamięci... Jak to się mogło stać? Aż zachodzę w głowę? :P
Jednak jest co pamiętam pomiędzy The Quarter i Dempsey's. A mianowicie, że włączył mi się agresor idąc do ostatniego klubu. Jakieś polskie obwiesie widząc mnie idącego w kierunku klubu krzyknęli :
- Zobacz! Jaka ciota!
Nie pozostałem im dłużny.
- A nawet jeśli ciota? To co? Macie problem? - kopary opadły im do ziemi. Nie spodziewali się, że ktoś to zrozumie, a tu uups! - Bo jeśli macie to za 5 minut może tu być kolejne 30 ciot i tak wam wpierdolą, że zapomnicie jak się nazywacie. Życzycie sobie tego? Czy też wolicie problemy z policją? Bo i ta za to co powiedzieliście przykurwi wam 72 godziny w pierdlu. Przeprosicie czy wolicie problemy?
Kolesie nadal nie wiedzieli co powiedzieć. Ale w końcu dotarło do nich, że mogą mieć problemy. Przeprosili. Podali dłoń. Mój agresor wrócił w stan spoczynku a torebka na ramię.
Kocham ten kraj właśnie za to. W Polsce to ja musiałbym się tłumaczyć i przepraszać. O ile na tym by się skończyło?! Tu jest inaczej. Tu jest NORMALNIE!.
O 3-ej nad ranem byłem już tak wstawiony, że postanowiłem wracać do domu. Jednakże nie mogłem sobie odmówić najwspanialszego fast fooda o tej porze i w tej części Sheffield. Oczywiście udałem się do tego przybytku w którym nota bene pracuje jeden koleś który dwukrotnie mnie porządnie wyruchał w bramie. Do tej pory nie wiem jak ma na imię. Ale ruchał fajnie :) W imię jakiegoś Allaha, Buddy czy cholera wie czego jeszcze, arabusy kochają pieprzyc w tyłek a ja kocham fakt, że oni kochają pieprzyć w tyłek. Sami nadstawiają własne bardzo rzadko. Nie szkodzi :P
Po kebabie udałem się ponownie w stronę Dempsey's, gdyż tam najlepiej złapać taxi. No i znowu ktoś się do mnie doczepił. James – koleś absolutnie nie w moim typie – ale byłem tak wstawiony, że było mi wszystko jedno, zapytał jedynie dokąd jedziemy. Gdy w końcu udało mi się wybełkotać adres, taksówkarz ruszył a James dostawił się do mnie. Dziś, 3 dni później, aż dziw mnie bierze, że taksówkarz nie miał nic przeciwko, aby James obciągał mi w taxi ( to pamiętam!)
James prawdopodobnie przeruchał mnie na tyle dobrze, że udało mi się obudzić brata, który około 5-ej rano wstał i poprosił w – dajmy na to – delikatny sposób, abym zamknął ryja. Chyba musiało być mi dobrze? :P
Budzik zadzwonił o 10-ej – na 12-ą musiałem być w pracy. Zmęczony, z kacem gigantem otworzyłem jedno oko przekręcając głowę w jego kierunku
- O kurwa! Co ja nawyprawiałem? - przeszło mi przez głowę.
Miałem ochotę krzyczeć. To nie tak miało być. James obudził się chwilę potem i powiedział, że musi wracać do domu, bo żona go zabije.
- Mam nadzieję! - pomyślałem. - A jeśli potrzebuje pomocy.. niech da mi znać ;)
Jarku, wiesz.. Freddie miał rację, nie raz i nie dwa .. ale w tym przypadku się pomylił. Weź z Niego przykład. Miłość, uczucia, pragnienia.. nie odrzucaj tego! Nie odtrącaj!
10 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz