Ostatnia sobota.
Czułem się tak jakoś nijako. Sam nie wiedziałem, czy chcę gdzieś wyjść, czy zostać w domu. Po kilku godzinach spędzonych przed ekranem monitora, nadrabiając zaległości po urlopowe, w końcu postanowiłem, że jednak wychodzę.
Taksówka i 15 minut później byłem już w pracy, gdzie znajomi i przyjaciele szykowali się do wyjścia na imprezy. Kilka drinków, kilka piw i ze stanu nijakiego zrobił się stan typowo imprezowy. Wszyscy pytali o mój urlop i pobyt w Polsce. Odpowiedziałem im jak czułem.
W UK jestem ponad pięć lat, przy czym dwa razy byłem w ojczyźnie... co najmniej o dwa za dużo. Nic mnie tam nie ciągnie. Nie tęsknię. A jeśli chce się zobaczyć z rodziną to sam bookuję im bilety na przylot do mnie.
Jeżeli jest coś lub ktoś za kim i za czym tęsknię to przyjaciele i znajomi. Na szczęście w dzisiejszych czasach nie ma problemu z wysłaniem SMS'a czy meila. Nie wspominając o Skype czy innych komunikatorach. I jeśli mam tylko ochotę to zawsze mogę się z Nimi zobaczyć, pogadać itp.
Trzy lata od mojej ostatniej wizyty nic się nie zmieniło. Ba! Jest chyba nawet gorzej. Bieda i ubóstwo na każdym kroku, homofobia i totalny brak tolerancji, prawicowy rząd z przebłyskami, które i tak nic nie robią aby cokolwiek zmienić w tym kraju, M jak Magda, Plebania, Klan, Miodowe lata na Kiepskich skończywszy! Ja pierdole! Co za porażka!!! Ciągnie Ci się to niczym tasiemiec lub srajtaśma do dupy i jesteś szczęśliwy, że jakiś imbecyl (reżyser, scenarzysta) poruszył w końcu temat homoseksualizmu. A największą sensację wywołują celebrity popełniający coming out o których i tak od dawien dawna, wiadomo, że są gejami lub lesbijkami. Obłęd!
Ale jestem pod wrażeniem TV Puls – nie dość, że Simpsonowie to do tego Will & Grace. Wow!
Czy dożyję i doczekam czasów kiedy właśnie w mega katolickiej TV będzie można zobaczyć np.: L-word czy Queers as folk? Trzymam kciuki za to!
Znajomi i przyjaciele w końcu zdecydowali gdzie spędza tą noc, ja również. Jakoś nie miałem ochoty na ich towarzystwo. Nie miałem ochoty na żadne towarzystwo. Ulotniłem się szybciej niż przybyłem.
Od klubu do klubu, od baru do baru, przemierzałem utarte szlaki. Wszędzie ktoś znajomy. Trochę mnie to wkurza, że tak rzadko i sporadycznie można spotkać kogoś nowego. Affinity, The Quarter, Xes, IDentyty, aż w końcu Dempseys -największy burdel w Sheffield. A może nawet i w całym YorkShire? W tym ostatnim przeruchałem już chyba wszystko co się pojawiło i poruszyło...łącznie z DJ'em i jego kochankiem. Czy tej nocy będzie jakaś powtórka z rozrywki? Nie chcę! Potrzebuję jakiejś odmiany.
John, zobaczywszy mnie, odstawił decki i włączył autopilota i niczym roztrzęsiona ciota przyleciał do mnie w te pędy! Wymacał, wycałował i zaczął wypytywać co się ze mną działo jak mnie nie było.
Ja pierdole! Ja jestem przegięty, ale John bije mnie na głowę. Czasami mam wrażenie, że lubrykantu zamiast do dupy używa do nadgarstka. Bo ten ostatni chodzi mu wprost genialnie.
Udałem, że muszę się udać do toalety, w której jak zawsze można się dowiedzieć najnowszych newsów. Kto z kim? Gdzie? Jak? Dlaczego? Plotkary wprost kochają to miejsce, a dla rządnych sensacji kibel ten to prawdziwa mekka.
Mamy Oscary, Niedźwiadki, Fryderyki i cholera wie co jeszcze. Ja proponuję nagrodę „Strawberry Truskawkowe” dla najlepszej plotkary na świecie. Tutejsze, zawsze będą nominowane :P Nie zdążysz pierdnąć a już o tym będą gadać.
Stojąc nad umywalką, umyłem ręce już po raz siódmy, wysłuchując zaległości. Poza tym nie spieszyło mi się do John'a. Liczyłem, że ten, moja długą nieobecnością postanowi, że w końcu wróci za decki. Nie myliłem się. Unikałem go całą noc.
Ogólnie byłem jakiś opryskliwy, bezczelny i chamski do wszystkich. Chcąc kolejnego drinka strzelałem z palców na barmanów. Gdy któryś się przeginał i stawiał, ja się stawiałem i przeginałem bardziej. Na zasadzie: Nie podoba się? Tam są drzwi! Wypierdalać! Sam się obsłużę!
Po godzinie dali sobie spokój. Ja również. Zabawa w kotka i myszkę nikomu nie wyszła by w ostatecznym efekcie na dobre.
Za to jakiś gówniarz, pijany w 3 dekle i ledwo trzymający się na nogach, zamawiając colę przyległ do mnie i zaczął macać mnie po sutkach. Dodam, że byłem w przezroczystej czarnej koszuli i nie dało się nie zauważyć kolczyków w moich brodawkach, co nadal go nie tłumaczyło. Obczaiłem kolesia od góry do dołu i z powrotem po czym strzeliłem go w pysk z otwartej. Koleś zatoczył się. Próbował utrzymać równowagę, ale nie wiele to mu pomogło. Chwilę później leżał na glebie jak długi. Ludzie patrzyli na niego a on chyba wytrzeźwiał w tym momencie. Zrobił się purpurowy. Nie było chętnych aby pomóc mu wstać, więc sam podszedłem i podałem mu dłoń.
Gdy wstał usłyszałem: Przepraszam.
- Jeżeli jesteś pijany z własnej winy, to jesteś głupi, jeżeli ktoś Cię upił to również jesteś głupi. W każdym przypadku pamiętaj o konsekwencjach. - powiedziałem.- A następnym razem zapytaj, czy ktoś ma ochotę aby go macać. Bo tym razem skończyło się w naprawdę delikatny sposób. Pamiętaj o tym.
Odwróciłem się na pięcie i wróciłem do toalety w której jak zawsze plotom końca nie było. Oczywiście wszystkie plotkarskie oczęta, zaraz po wejściu zwróciły się w moją stronę a temat nagle ucichł.
- A buu! - Wybuchłem
Nagle kibel zrobił się puściuteńki a cioty wybiegły z krzykiem. Uśmiałem się do łez. Te bojące się własnego cienia cioty- plotkary o mało co nie posikały się w koronkowe stringi :P Ubaw po pachy!
Kilka minut później wróciłem do baru, gdzie czekała na mnie tequilla. Bez zająknięcia wypiłem do dna i poprosiłem o piwo.
Uwielbiam złotą tequillę, ale jedynie z cynamonem i pomarańczą. Wersja z solą i cytryną odpada! Dlatego wolę już wypić ją bez niczego.
Stałem przy barze i sączyłem piwo, gdy nagle wszedł On. Po wcześniejszym zdarzeniu wokół mnie było pusto, co bynajmniej nie robiło mi żadnego problemu. Podszedł do baru obok mnie i zamówił browar. Rozejrzał się znudzonym wzrokiem po całej sali po czym się odwrócił do baru i kontynuował picie piwa.
Na oko, jakieś 28-29 lat, 185 cm wzrostu, bardzo krótko ostrzyżony, cera śniada i mega zarośnięte i włochate ręce. Wszystko to podkreślała śnieżnobiała koszulka oraz niebieskie oczy.
Zwariowałem! Wiedziałem już co chcę robić tej nocy!
Od spojrzenia do spojrzenia. Często ukrywanego. Od uśmiechu do uśmiechu aż w końcu do rozmowy.
Liam, bo tak ma na imię pochodzi z Irlandii. Jego akcent rozwalał mnie na maxa. Wielokrotnie prosiłem aby powtórzył co powiedział. Jemu się to chyba również podobało. Obaj mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów, pogadanka rozwinęła się w poważna rozmowę, a poważna rozmowa w dyskusję na temat archeologii, którą studiuje.
Nie mam zielonego pojęcia na temat archeologii, bo ta kojarzy mi się jedynie z dziecięcą łopatką, pędzelkiem i kapeluszem a'la safari.
Po godzinnym wykładzie z dziedziny grzebania w piasku, w końcu sam zaproponowałem, czy jedziemy do mnie.?
Nie jestem tu po to aby wysłuchiwać o rodzajach skamieniałości, glebach czy cholera wie czym jeszcze. Wiedziałem czego chcę tej nocy i zamierzam to zdobyć.
Wyszliśmy z klubu, złapaliśmy taxi ( o dziwo w mega szybkim tempie o tej porze) i już siedząc w niej, Liam zastanawiał się co dalej z tą nocą począć. W końcu podjął decyzję ( z delikatną moją pomocą), że jedziemy do mnie.
Gdy podałem taksówkarzowi adres, Liam jedynie spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Nie wiedziałem o co mu chodzi.
20 minut później byliśmy u mnie.
Szybki, wspólny prysznic i znaleźliśmy się w łóżku.
Miałem wielu facetów w tym wyrku. Ba! Bardzo wielu, ale Liam rozwalił mnie! On nie chciał od razu wejść we mnie. Chciał się pieścić i całować. Co też czynił z namiętnością.
Od razu przewrócił mnie na brzuch a ja czułem każdy jego pocałunek na plecach, karku, pośladkach, aż w końcu zszedł do stup.
Jego język pomiędzy moimi palcami u stup rozpierdolił mnie maxylanie. Myślałem, że oszaleje! On nie przestawał! Jego język znalazł się w końcu we mnie.
- A teraz rób ze mną co chcesz – prawie wykrzyczałem.
Jednakże Jemu się absolutnie nie spieszyło, odwrócił mnie na plecy i cała zabawa zaczęła się od początku. Szyja, sutki, sutki, sutki, sutki, sutki.... pępek.. ponownie stopy, aż w końcu wziął go do ust.
Kilka sekund później wystrzeliłem. To nie na moje siły. Dawno nikt się tak mną nie zajął.
Odwrócił mnie ponownie na brzuch, tym razem trzymając za włosy i praktycznie bez uprzedzenia wszedł we mnie.
Jeżeli tak wygląda śmierć, to ja chcę takiej śmierci co najmniej kilka razy dziennie.
Przez dłuższą chwilę byłem w raju i nie miałem zielonego pojęcia co się ze mną dzieje. Do momentu kiedy nie przewrócił mnie na bok i rznął mnie nadal od tyłu.
Starałem się dojść do siebie, ale łatwe to nie było. Liam ruchał mnie, i pomimo nie największych rozmiarów Jego kutasa, doprowadzał mnie do szaleństwa. To dziwne, że 30 centymetrów przeraża i robi dobrze i że podobnie jest z 24 centymetrami. ( skala na oko)
Czy rozmiar ma znaczenie? Chyba nie?! Liczy się technika, sposób, wykonanie. Liam miał to opanowane w jednym .. hmm .. paluszku.
3 godziny później i kilka orgazmów za nami, spoceni jak dzikie świnie, Liam powiedział, że musi wracać do domu. Zapytałem czy zamówić mu taxi. A ten się jedynie uśmiechnął.
- Mam dwa przystanki tramwajowe od Ciebie. - odpowiedział w końcu. - Idę na piechotę. Będę w domu za 10 minut. Zadzwonię!
Zadzwonił 15 minut później.
Jutro mamy wspólną kolacje.
10 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz