(Uwaga! Forma żeńska użyta nie bez przypadku!)
Sobota
Obudziłem się z kacem, przed 10-ą rano. A dokładniej to obudziła mnie mama, zbierając z podłogi wszystkie ciuchy i fatałaszki po ostatniej nocy.
-Dobrze się bawiłeś? - zapytała.
-Cudownie. Ale błagam! Nie tak głośno! Zaraz łeb mi rozerwie.
-Chcesz aspirynę?
-Aspirynę i bardzo mocną kawę. - odpowiedziałem.
Przyłożyłem głowę do poduszki. Tak strasznie nie chciało mi się wstawać. Gdy zamknąłem oczy nadal miałem przed sobą wczorajszą noc.
Kilka minut później, gdy kawa była gotowa, w końcu się podniosłem. Patrząc na jedno oko udałem się do łazienki, ogarnąć się jako-tako. W lusterko bałem się spojrzeć. Szybki, zimny prysznic, który na moment przyniósł ulgę, pozwolił mi zacząć myśleć. Dziś czekał mnie spęd rodzinny a później podróż do Krakowa.
Wszyscy wiedzieli, że muszę być dzisiaj w Krakowie, więc wspólny obiad – dla mnie śniadanie – był gotowy już na godzinę 13-ą. Zlazła się cała rodzina wypytując mnie o milion spraw, a ja jedynie błagałem w duchu: - Zostawcie mnie dziś w spokoju!
Udałem, że coś zjadłem i że muszę się już szykować do podróży. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy (tak mi się wtedy wydawało!) i wybyłem z domu. Skwar, który panował na zewnątrz, ściął mnie z nóg. Ukrop i kac nie idą ze sobą w parze.
-Taaxxi! - darłem się chwilę później. Nawet nie w głowie było mi, poruszanie się komunikacją miejską w taki upał. Już sobie wyobrażam te wszystkie „cuudowne” zapachy. Na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. A do tego czas mnie naglił.
15 minut później już byłem na Dworcu Centralnym. Nie miałem za wiele czasu. Pociąg odjeżdżał o 14:55 a była 14:45. Stanąłem w gigantycznej kolejce, ale jeszcze szybciej z niej wyszedłem.
-Kupię bilet w pociągu u konduktora. - pomyślałem.
Pociąg spóźnił się 10 minut. Ale to dobrze, bo mogłem zakupić sobie dużą ilość napoi i kawę. Gdy w końcu przyjechał i gdy w końcu udało mi się do niego wbić, odszukałem przedział dla palących. Znalazłem. Na cały skład pociągu czyli 12 wagonów było „AŻ” 3 przedziały w drugiej klasie, gdzie można było zapalić. Wydaje mi się, że nałogowi palacze są po prostu dyskryminowani. Nie bierze się ich potrzeb pod uwagę za cholerę. :P
W przedziale w którym usiadłem, nie było nawet jednej osoby na której można by było ewentualnie zawiesić oko.
(„Mężczyźni myślą o seksie co 28 sekund. Oczywiście heterycy. Geje myślą o tym co 9 sekund” (Queer as Folk, odc. 1) )
Założyłem słuchawki na uszy i próbowałem przetrwać kolejne trzy godziny w pociągu. Upał nie dawał za wygraną. Ale przeciąg w pociągu powodował, że dało się wytrzymać.
W Krakowie byłem tak naprawdę raz, gdy wraz z moim ex występowaliśmy u Drzyzgi w Rozmowach, ale i to się nie liczy, bo zarówno z dworca do studia jak i z powrotem była taksówka.
O 18-ej byłem na miejscu. Nie pojechałem tam bez przyczyny. Po wielu latach znajomości internetowej, tysiącach godzin wspólnie przegadanych, prześmianych i wypłakanych miałem w końcu osobiście poznać Kicię.
Kicia, Kicisława – dama, artystka prawie estradowa, śpiewaczka uliczna, sceniczna, klubowa, Broadway'owa, Bollywood'zka i Hollywood'zka, córka Humoru i Rozrywki, znawczyni zabawy w dobrym smaku o delikatnej nucie oralno-analnej. Krótko mówiąc Paweł ;)
Z Kicią znamy się.. hm.. od wieków... nie jestem pewien, ale chyba już pierwsza dziesięciolatka minęła. Poznaliśmy się na chat'e Gejowo, który, dawno dawno temu przeżywał mega oblężenie każdego wieczora i nocy. Dziś niestety umarł śmiercią naturalną. Niestety.
Wysiadłem z pociągu i rozglądałem się po całym peronie, ale Jej nie ma. Nigdzie. SMS. Odpowiedź. 10 minut później byłem już pod Bramą Floriańską, gdzie się umówiliśmy. Musiałem poczekać kolejne 10, ale w końcu to dama, i to nie byle jaka. A jak to damy mają w zwyczaju tak i Ta się spóźniła.
Poznałem Ją od razu. Udałem focha odwracając głowę. Ona również. Udawany foch przeszedł nam szybciej niż przyszedł. Uśmiechnęliśmy się do siebie i wpadliśmy sobie w ramiona.
I się zaczęło. Plotom i plotkom końca nie było. Dwie najbardziej przegięte cioty siedzące na ławeczce pod Bramą Floriańską. Widok z pewnością cudowny zarówno dla tubylców jak i turystów. Ale kto by się tym przejmował. Obie byłyśmy w szale. W cudownych nastrojach. Pogoda wspaniała. Nic, tylko zdobywać Kraków tego dnia!
Kicia zaproponowała, że idziemy coś przekąsić, bo cały dzień nic nie jadła czekając na mnie. Ja, co prawda głodna nie byłam ale poszliśmy do węgierskiej knajpy, zwiedzając jednocześnie najważniejszą część Krakowa – Rynek, i boczne uliczki. Zupa rybna była niczym niebo w gębie. Kićka wie gdzie się stołować. Sama zamówiła sobie placka po węgiersku. Może nie zdaje sobie z tego sprawy, ale nie miała problemu aby zamówić danie używając formy żeńskiej. Cała Kicia. Siedziałyśmy i obgadywałyśmy wszystkich facetów, naszych ex, teraźniejszych. Gadałyśmy co w naszych życiach się dzieje, jakie mamy plany na przyszłość. O wszystkim.
Pomimo późnego wieczoru żar lał się z nieba, a z nas pot. Po wczesnej kolacji udałyśmy się ponownie w stronę Rynku. Kicia potrzebowała wyciągnąć gotówkę z bankomatu i wtedy przekonałem się po raz pierwszy, na własne oczy, jak bardzo Kicia jest zakręcona. A jest! Niczym domek ślimaka :P
Gdy w końcu udało się wypatrzyć odpowiedni bankomat, Ta zamiast podejść do bankomatu podeszła do budki telefonicznej i już miała wpychać kartę bankową do środka, gdy spojrzałem się na Nią z wymowna miną. Zajarzyła :) Uśmiałam się po pachy!
Kilka minut później już siedziałyśmy z piwem w ręku w jakimś ogródku piwnym na Rynku. W oddali słychać było Ewę Bem, która właśnie miała jakiś koncert. W międzyczasie wysłałam SMS'a do znajomego z Forum Gejowo, z którym miałam się spotkać. Umówiliśmy się około 9-ej w Labiryncie, który okazał się być Ciemnią. Nie spiesząc się, sączyłyśmy kolejne piwo z Kicią obgadując wszystkich w około.
Przed 9-tą zebrałyśmy swoje szanowne cztery litery i spacerkiem poszłyśmy w kierunku Ciemni. Byłam święcie przekonana, że to klub. Owszem to klub, ale z troszkę innymi przyjemnościami niż parkiet, DJ i dobre oświetlenie – bo tego ostatniego właściwie nie było :P
Barmana pokochałam od pierwszego wejrzenia. 100% mój typ.
-O kochaniutki! Ty to mógłbyś ze mną zrobić co zechcesz – pomyślałam i oddając torebkę do szatni mrugnęłam do niego oczkiem. On odwzajemnił się tym samym. Moją twarz pokryła delikatna purpura.
W tym czasie Kićka gdzieś mi znikła. No jak mogła mnie tak samą zostawić? Mnie? Turystkę w obcym mieście, w klubie w którym jestem po raz pierwszy. Samą jak palec, pozostawiając na pastwę losu, skazując mnie na te wszystkie niecne spojrzenia, spojrzenia ukradkiem. Stałam przy barze jak ta głupia pinda z piwem w ręku, które wcześniej zamówiłam. W końcu wysłałam do Niej SMS'a z pytaniem : gdzie się podziewa? A ta się nagle zjawia ni stąd ni z owąd, twierdząc, że siedziała cały czas z tyłu. Może i siedziała, ale dostrzec w tym przybytku uciech czyjąkolwiek twarz graniczy z cudem. Poprosiłam aby mnie oprowadziła, co uczyniła z ogromna ochotą. Po wejściu do pierwszej sali już wiedziałam co może mnie spotkać w kolejnych. Nie myliłam się.
-Na trzeźwo tego nie zniesę! Mam ochotę iść do klubu wybawić się, wyskakać, spocić i poromansować z tubylcami. - powiedziałam do siebie udając się w kierunku baru po kolejne piwo.
W międzyczasie, przyszedł mój znajomy, ale nie chciał zostać. My z Kicią musiałyśmy i tak czekać jeszcze na innych znajomych, więc umówiliśmy się, że jak tamci się zjawią to wyślemy do Niego SMS'a.
Kilka piw i tequlli później, gdy stałem przy barze po kolejne piwo okazało się, że dostanę je dopiero wtedy jak się rozbiorę. Nie zajarzyłam od razu. Ale rozejrzałam się wokół siebie i szybko zrozumiałam. Underwear Party / Naked Party.
-Kićka! Nie daruję Ci tego! - w mojej głowie nagle pojawiło się milion myśli, ale żadna nie przyszła mi z pomocą. - Co robić? - pomyślałam. I nagle totalna olewka. - Ja się nie rozbiorę? Kto jak kto? Ale ja nie mam nic przeciwko! Jak szaleć to na maxa! Jakiem Noaśka!
Moment później w samych majteczkach i butach stałam przy barze zamawiając kolejne tequille. Kićka i cała reszta towarzystwa w klubie niczym Jasie Wędrowniczki, przechadzali się to w tą to w tamą w poszukiwaniu „zdobyczy”. Sama długo też nie siedziałam. Zapewne panująca tam atmosfera jak i alkohol zrobiły swoje.
Przechadzając się dziwnym, ledwo oświetlonym labiryntem, dało się dostrzec, zarówno po prawej jak i lewej stronie kabiny. Niektóre zamknięte. W innych, w drzwiach stali jacyś kolesie nagabując. W jeszcze innych , nawet nie zamkniętych odbywały się orgie. Bez skrępowania. Bez zażenowania. Bez pardonu. Ostre ruchanie odchodziło w całym klubie.
Poszłam do sali kinowej na środku której kilku kolesi na zmianę rżnęło dwóch innych.
-Też tak chcę – i nie zdążyłam pomyśleć, gdy jakiś facet się do mnie dostawił.
Przeszliśmy za ściankę w której było kilka otworów ( to z pewnością dla tych perwersyjnych podglądaczy :P ), gdzie ten od razu zdjął mi gacie i zaczął obciągać. Było nawet całkiem fajnie. Rozochociłam się. Chciałam więcej. Zapytałam czy ma gumki. Kiwną głową. Jeszcze dla pewności sprawdziłam rączką – tak naprawdę chciałam poczuć go nie tylko w sobie ale w ręku również :P – i moment później już darłam mordę wniebogłosy. Koleś miał wała. Czułam jak mnie rozrywa, ale i tak tego chciałam. Nagle, nie wiadomo skąd zjawiła się Kicia, prosząc abym zamknęła się.
-Jak mam się zamknąć, skoro mi jest dobrze?
Kolo ruchał mnie, a ja byłam w siódmym niebie. Gdy wiedziałam, że prawie kończy, poprosiłam aby zlał mi się na tyłek. Lubię poczuć gorącą, lepką spermę na swoich pośladkach. Moment później moja dupa obciekała jego spermą. Nie było żadnego: „dziękuję”, „fajnie było” czy po prostu „pa”. Ja zrobiłam swoje, on swoje. Jeśli ktokolwiek zapytałby się mnie jak wyglądał, to nie miałabym zielonego pojęcia co odpowiedzieć. Wytarłam się i poszłam do toalety umyć się.
I znowu piwo i tequilla i już mogłam ponownie krążyć po całym labiryncie. Tym razem z którejś z kabin, koleś wręcz wciągnął mnie do siebie zamykając za mną kabinę.
-Ty brutalu! Z damą tak się nie postępuje. Ale już dobrze, dobrze. Zobaczmy co tam mamy. – powiedziałam, odciągając mu jednocześnie gumkę od majtek.
-No! No! No! To się zabawimy- uśmiechnęłam się.
W jego gaciach prężnie stał całkiem pokaźnych rozmiarów kutas. Czerwone światło w kabinie może nastroju nie wprowadzało, nie potrzebowałam nastroju, bo te miewam różniaste, ale mogłam sprawdzić z czym będę miała do czynienia tym razem ;)
Koleś zaczął wręcz wgryzać się w moją szyję jednocześnie pieszcząc mi kutasa. Ja pieściłam jego. I ponownie powtórka z rozrywki i pytanie czy ma gumy. Odpowiedział, że nie chce się rżnąć, a co jedynie ulżyć sobie ręcznie.
-Ależ proszę cię bardzo! Jak byś chciał mi obciągnąć to się nie krępuj. - powiedziałam trzepocząc rzęsami.
Wzajemnie trzepaliśmy sobie konie. On doszedł. Ja doszłam. Nic specjalnego. Sama bym sobie lepiej dogodziła.
Miałam już mocno w czubie, ale nigdzie mi się nie spieszyło. Poszłam do ciemni. Nagle kilkadziesiąt rąk, nie wiadomo skąd zaczęło mnie obmacywać. Poddałam się temu całkowicie. Było mi wszystko jedno, byłam napruta w trzy dupy. Kilka orgazmów później postanowiłam zapalić papierosa. Poszłam więc do sali barowej, gdzie spotkałam Kicię. Obie miałyśmy chyba już dosyć. Doszłyśmy do wniosku, że jedziemy do hotelu do Kici.
Wracając przeginałyśmy się całą drogę. Ja nawet przeszłam samą siebie, drąc mordę na całe gardło. Kici się to nie spodobało i strzeliła focha. W końcu jakoś udało mi się Ją udobruchać.
Kicia chciała iść na piechotę do hotelu, ale mnie nie w głowie było przechadzanie się po całym Krakowie, nie wiadomo gdzie. Zresztą, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. W końcu, prawie całą noc spędziłam na stojąco :P
Pierwsza lepsza taksówka i kilkanaście minut później byłyśmy na miejscu. Szybki prysznic i spać. I choć w pokoju były cztery łóżka to ja miałam ochotę położyć się z Kicia, co też uczyniłam. Ta jednak wygoniła mnie. „Obrażona” poszłam spać do łóżka obok.
10 lat temu
4 komentarze:
Szkoda, że nie mogłem wtedy wpaść do Kraka, ale widzę Noasia, że i tak się ŚWIETNIE BAWIŁAŚ :)
Może więc częścej będziesz wpadać do Kraka? No, chyba że to ja wcześniej wpadnę na Wyspy :)
WIELKA BUZIA!
Liczę na wyspy :P Z kraka mam za dużo dobrych wspomnien. I wolałbym aby tak pozostało ;)
witam wszystkich!postanowilam dopiero teraz napisac poniewaz potrzebowalam az kilku dni aby dojsc do siebie po jakze udanej wizycie w kraku.sam krak ktory bardzo lubie zawsze robi na mnie wrazeniewszak to ocean wolnego czasu-jak spiewa moja przyjaciolka kora-ale to spotkanie bylo inne od innych.po wielu latach spotkaly sie DWIE WIELKIE DIWY czyli ja i niejaka miss noasia.oczywiscie to co nieudolnie opisala ta bzdziagwa w swoim blogu to tylko polowa prawdy.obiecuje ze poprawie i udramatyzuje pewne wydarzenia wszak dramatu bylo wiele.....tymczasem badzcie ciekawe........wasza kicia przyszla spikerka radiowa
Czy będą pikantne szczegóły? Aż się boję, ale nie mogę się już doczekać ;)
Prześlij komentarz