niedziela, 21 lutego 2010

Pstryk

Nie raz i nie dwa rozmawialem ze Scott'em, ze gdyby doszlo kidykolwiek do sytuacji kiedy zamieniam sie w warzywko i jedyna rzecza utrzymujaca mnie przy zyciu jest skomplikowana aparatura moja ostatnia wola jest aby pstyknal wylacznik lub pozwolil pstyknac innym. Ilez pozytku z tego by bylo...nie dosc ze wszelkie moje organy (poza watroba - bo ta poszla juz dawno na urlop i nie wiadomo kiedy wroci i czy w ogole) mogly by byc wykorzystane w sposob wszelaki jak chocby pomoc innym to na Jego cierpieniu skonczywszy. On jednak uparl sie i upiera nadal, ze nigdy na to nie pozwoli. Prawde powiedziawszy nie musi...dawno temu podpisalem odpowiednie papierki, bedac calkowicie swiadomy co robie, i szpitale oraz doktorzy wiedza dokladnie co maja zrobic gdyby taka sytuacja zaistniala.


********

Zycie jest popierdolone.. kiedys, ba! jeszcze nie tak dawno sadzilem, ze to ja jestem popeirdolony ale nie... to zycie jest! Rodzisz sie, dorastasz, przezywasz rozterki, doly, dolki, wzloty i upadki i tak w kolko. Az ktoregos pieknego dnia to wszystko przemija. W taki czy inny sposob ale odchodzi w zapomnienie... podobnie jak i Ty. Niby smutne ale jakze prawdziwe. Rodzisz sie aby kiedys tam umrzec. I to najbardziej popierdolone z tego wszystkiego. Po co? Na co? I komu to potrzebne do szczescia?

Swiata nie zmienilem i nie zmienie tylko dlatego ze przyszedlem na ten swiat...wszelkie proby zmiany tegoz zazwyczaj i tak koncza sie fiaskiem, wiec sie pytam: po co to wszystko? Po jasna cholere?


********

Gdybym mial wiecej odwagi sam bym ''pstryknal'' ten jebany porzycisk...tymczasem musze czekac az pstryczek sam sie pstryknie.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

ale cie naszło z tym pstryczkiem:P ale zgadzam się co do tego że jak juz jest sie roślinkom to pstryczek może ulatwić nam wszystko.
Jarek

noah pisze...

naszlo mnie juz dawno.. ale chyba teraz w koncu do mnie dotarlo

Świstak pisze...

To fakt, też nie chiałbym być taką rośliną i ciężarem dla kogokolwiek. Ale z drugiej strony, gdy pomyślę, że to mi przyszło by podjąć decyzję o tym "pstryknięciu" to nie wiem czy zdecydowałbym się, w pewnym sensie, pozbawić życia ukochaną osobę. To bardzo ciężka decyzja, nawet gdy wiemy, że ta osoba by tego chciała.

noah pisze...

nikt nie powiedzial ze latwo bedzie...ba! zycie nie jest latwe samo w sobie a co dopiero podjecie tak trudnych decyzji...jednakze, wydaje mi sie, ze osoba z ktora jestem i ktora mnie kocha powinna uszanowac moja wole.. i jesli nie samemu ''pstryknac'' to pozwolic to zrobic innym lub chociazby nie utrudniac.