czwartek, 25 lutego 2010

Diagnoza czyli o kilka proszeczkow do przodu :)

W koncu, po blisko 4 tygodniach latania od lekarza do lekarza, wiem co mi dolega. Ciaza pozamaciczna zostala wykluczona :) hahaha
Ulzylo, choc czeka mnie sporo zmian, w tym rzucenie palenia (?), nabialu wszelakiego (kocham mleko oraz maseczke z mezowego nabialu!!! hahaha), wszelkich ostrych i pikantnych przypraw, sosow i dodatkow (chleb czosnkowy bez jalapenos? Bleeeh!), o alkoholu i nie stresowaniu sie nie wspominam. Prawde powiedziawszy chyba szybciej by bylo wymienic co mi mozna niz czego mi nie mozna. I gdzie tu sprawiedliwosc?

Ale lata uzywek wszelakich w koncu kiedys musialy wyjsc bokiem. I o ile moja watroba nadal (nie wiem jakim cudem?) trzyma sie stosunkowo mocno o tyle moj zoladek a raczej wrzody w nim juz nie. To samo tyczy sie pluc i astmy. Moj PEFR, w jednej z pieciu prob, wykazal 350 jednostek (najlepszy z wynikow) gdzie tak na prawde powinien wynosic 630. Dzieki inhalatorom i lekom rozszerzajacym oskrzela moge w koncu w miare normalnie oddychac w nocy. Jednakze, najbardziej licze na Zyban, ktory ma mi pomoc rzucic palenie.

Na szczescie, na nie leczona depresje dostalem prozak (Fluoxetine) w ilosci i dawce jak dla slonia, a co za tym idzie wiekszosc dnia jestem na haju i wiekszosc dnia po prostu przesypiam. Niestety, efektem ubocznym jest totalne zmeczenie, jednakze musze sie przemeczyc przez kolejne 3-4 tygodnie aby efekty uboczne ustapily miejsca polepszeniu sie samopoczucia. Dam rade!

Najlepsze z tego wszystkiego (dzieki bogu tego lekarze mi nie zakazali!!!), moje libido wrocilo do normy i przestac myslec o roznych nowych experymentach i zabawach, omen nomen, ''w doktorka'' nie moge :)

Brak komentarzy: