środa, 24 listopada 2010

Wytarmosic Bydzia za sutki....

Bydzio, szerzej znany jako Benedykt XVI stwierdzil, iz mozna uzywac prezerwatyw (w niektorych przypadkach) (nota bene o tych przypadkach raczyl juz nie wspomniec!!! Bo po co?!)

Ogolnie rzecz ma sie ku zapobieganiu rozszerzaniu sie plagi AIDS w krajach 3-ego swiata, ale wiecej z tego wszytskiego domyslow nizli szczegolow.

Ale jak by nie bylo w/g Pappy: " ...prezerwatywa nie pomaga w zwalczaniu AIDS i że właściwym zabezpieczeniem jest abstynencja i wierność małżeńska".

Niczym w kosciele :) hahahahaha


Az ciska mi sie na palce ( i nie tylko) aby wytramosic go za sutki tak aby przejrzal na oczeta :)




Sie mi wlasnie udalo przeczytac :

''Papież Benedykt XVI przyznał, że w niektórych sytuacjach używanie prezerwatyw może być uzasadnione. Powiedział, że w przypadku męskich prostytutek zabezpieczenie się nie jest niemoralne, o ile chodzi o uniknięcie ryzyka zarażenia się wirusem HIV.''

- A damskie prostytutki to KURWA gdzie? W rejsie?

poniedziałek, 15 listopada 2010

Mniejsza wiekszosc - wieksza mniejszosc? Czyli o bakteriach ktorych swiatlo juz nie zabija...zabijaja sie same!

Na jednym z bardziej znanych gejowskich forow przeczytalem oto taki wpis, wpis nota bene samego redaktora naczelnego tegoz portalu:

Cytat:
Od dzisiaj nie wolno palić w lokalach gastronomicznych i rozrywkowych, które nie mają specjalnie wyznaczonych pomieszczeń, gdzie odpowiednia wentylacja uniemożliwi przedostanie się dymu papierosowego do pozostałych części lokalu.

Zakaz obowiązuje też w zakładach pracy, uczelniach, szkołach, kinach, teatrach, szpitalach, dworcach, domach kultury, obiektach sportowych, placach zabaw oraz przystankach komunikacji miejskiej.

Osoba niestosująca się do przepisów może zostać ukarana wysokim mandatem.



I co sądzicie o tym?


Moje zdanie jest takie: bardzo dobrze, że wprowadzono ten zakaz.

Powoływanie się na "wolność" jest argumentem głupim. Równie dobrze mógłbym o północy włączyć na cały regulator muzykę, bo przecież "mam prawo" sobie słuchać i "nikt nie będzie mi ograniczał mojej wolności"? Otóż nie! Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo innych. A że większość osób chce o północy spać, to nie mam prawa jako jednostka im przeszkadzać.

Niestety, omijam wszelkie kluby i puby. Nie dlatego, że nie lubię. Przeciwnie - chciałbym sobie posiedzieć przy piwie i pogadać z kimś. Ale nie chcę przez 2 godziny wdychać dymu a po wyjściu czuć jak cała odzież śmierdzi mi dymem.

Dlaczego więc puby mają być zdominowane przez palącą mniejszość a człowiek niepalący ma do wyboru wdychanie tego smrodu lub rezygnację z wejścia?

Palacze mówią, że lubią do piwka papierosa, więc chcą palić. A ja chcę napić się piwka bez tego papierosowego smrodu. Dlaczego nie mam do tego prawa?

Dlaczego niepaląca większość ma być terroryzowana zachciankami palącej mniejszości?

Jeśli palacze chcą palić, niech sobie palą, ale tak, żebyśmy my, niepalący, tego nie czuli.



Ok. Jako ze na danym forum sie nie udzialam i udzielac nie bede postanowilem skomentowac to tutaj.

Zatem zacznijmy od poczatku. Ktos, kto sprawuje stanowisko redaktora naczelnego, zwlaszcza portalu dla mniejszosci seksualnej NIE POWINNIEN sie wypowiadac na temat innych mniejszosci, tudziez wiekszosci jak by to mialo miejsce np: we Francji czy Hiszpanii.

Zarowno jako osoba oraz jako jednostka masz prawo, prawo wyboru; i dla przykladu mozesz sluchac glosno muzyki o polnocy jak rowniez mozesz omijac wszelkiego rodzaju kluby i puby. Podobnie jak inni, ktorzy owych nie omijaja.

Papierosowa odzierz? Wiekszosc z klubow i pubow w tym momencie posiada ogrodki, Twoj wybor gdzie zamierzasz przesiadywac przez kolejne 2 godziny. Ba, tylko Twoj!

A dlaczego wiec, puby, maja byc zdominowane przez ''niepalaca wiekszosc'' a czlowiek palacy ma do wyboru wyjscie z pubu lub w ogole rezygnacje z wejscia don???

Niepalacy mowia, ze lubia do piwka orzeszki lub chipsy, wiec chca zakaszac. A ja chce napic sie piwka bez smrodu wszelkich mozliwych E-podobnych (sprawdz jakiekolwiek opakowanie tychze a przekonasz sie sam co jest bardziej szkodliwe....)

I na sam koniec najlepsze:

Jeśli palacze chcą palić, niech sobie palą, ale tak, żebyśmy my, niepalący, tego nie czuli.


Redaktorze naczelny!!!! Zastanow sie baaardzo dlugo zanim ponownie napiszesz cos takiego!!!! Kler, Mohery, Rydzykowate i inne zjawiska nadprzyrodzone tylko czychaja na takie kaski...bo....

Jesli geje chca sie kochac, niech sie kochaja, ale tak, zebysmy my, hetero, tego nie czuli/widzieli ect.

piątek, 5 listopada 2010

ten tego ten...ot tak

Hmm... No ok...z jednej strony jestem singlem z drugiej nie... Co mam poczac, co myslec (a raczej o czym nie myslec), co zrobic z samym soba? Chuj go wie!!!

Przyjaciele odradzaja...moja glowa rowniez...ale serce...ehh...ten jebany, uporczywy miesien...podpowiada cos zupelnie innego?!

Zycie nauczylo mnie jednego....kazdemu trzeba dac kolejna szanse - poniewaz mnie szansa byla dana...wydaje mi sie to fair...zarowno w stosunku (hahaha) do siebie samego jak i do kazdego innego.

Tym czasem czas pokarze...miejmy nadziejej ze na lepsze :)

piątek, 6 sierpnia 2010

Niczym Lady (Z)GaGa....

jedni mnie uwielbiaja, inni nienawidza....ale zarowno w jednym jak i w drugim przypadku ubaw jest po pachy. Nic nie poradze na to, ze ZAWSZE mam to co chce...czyli po trupach do celu. Takie male ze mnie MachoPansy :) LOL LOL LOL

niedziela, 27 czerwca 2010

Sheffield Gay Pride 2010

(Kliknij aby powiekszyc)


No i stalo sie. W dodatku po raz 3-ci.


Co prawda Gay Pride w Sheffield w niczym nie przypomina tego co sie dzieje w Manchesterze czy tez Londynie, ale wydaje mi sie, ze warto o tym wspomniec, zwazywszy, ze przez trzy ostatnie lata z nielicznej grupki osob powstala impreza na ponad 7000.

I jak w poprzednich latach cale zajscie mialo miejsce w Endcliffe Park, gdzie na obszarze blisko 75 hektarow bylo ulokowane mnostwo atrakcji.

(Kliknij aby powiekszyc)

A wsrod nich miedzy innymi zalogi klubow : Affinity, Dempseys, Climax, Xes, Sanctuary czy Lions Lair.











Posrod jednych z wielu atrakcji byl pokaz mody ... jednakze nie do konca pokaz mody z ktorymi mamy do czynienia na codzien...zreszta sami zobaczcie...





Tymczasem, czas i pora przygotowac sie do Manchester Pride Parade...juz niebawem :)

niedziela, 28 lutego 2010

You were born an original. Don't die a copy.

''I don't fail. I succeed at finding what doesn't work.''

Mam dziwne wrazenie ze gdzies sie zagubilem i zatracilem jakas czastke siebie. Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy i w koncu nie wiem czyja to wina i czy w ogole czyjakolwiek wina to moze byc?!

Bardzo mozliwe, ze to po prostu tymczasowy spadek wiary w siebie i we wlasne mozliwosci spowodowany przeszloscia ktora teraz daje o sobie znac i wychodzi bokiem. Podobnie jak wychodzi mi bokiem i dosyc mam odwiecznych ustepstw i kompromisow. Nie raz i nie dwa mam ochote tupnac noga i postawic na swoim ale z drugiej strony wiem doskonale jak to sie skonczy. I nie mam tu na mysli jedynie mojego zwiazku, ale wszystko i wszystkich do okola, ktorzy od pewnego czasu wlaza mi na chama na glowe....a moze sam sobie na to pozwolilem? Stalem sie dziwnie miekki, ulegly i uzalezniony od innych...czyli cos co KOMPLETNIE do mnie nie pasuje i cos co KOMPLETNIE jest nie w moim stylu. TO NIE JA!!!

Urodzilem sie oryginalny i choc moze teraz (tymczasowo) jestem jakims szarakiem to z cala pewnoscia szarakiem umrzec nie zamierzam.

Chyba czas odnalezc siebie, siebie dawnego, siebie oryginalnego az w koncu siebie samego.


**********

Drugi dzien bez papierosa rozpierdala maja psyche na maxa... po blisko 20-u latach nalogowego palenia, nagle, niczym grom z nieba, musialem rzucic palenie...z dnia na dzien. Jestem calkowicie podirytowany, wkurwiony i wszystko mnie drazni. O walajacych sie wszedzie pudelkach po czekoladkach nie wspominam bo to dopiero czubek gory lodowej jaka ilosc jedzenia ''wepchnalem'' w siebie przez te dwa dni. Waga podskoczyla o pol kilo, gdzie przez caly czas zwolnienia i pobytu w szpitalu stracilem w sumie 6 kilo. Teraz tylko patrzec jak do tych utraconych szesciu dojdzie kolejne szesc, ale w gore.

Ide cos zjesc!!!


*********

Goin' somewhere...but dunno where... Z filmu ''A single man''

czwartek, 25 lutego 2010

Diagnoza czyli o kilka proszeczkow do przodu :)

W koncu, po blisko 4 tygodniach latania od lekarza do lekarza, wiem co mi dolega. Ciaza pozamaciczna zostala wykluczona :) hahaha
Ulzylo, choc czeka mnie sporo zmian, w tym rzucenie palenia (?), nabialu wszelakiego (kocham mleko oraz maseczke z mezowego nabialu!!! hahaha), wszelkich ostrych i pikantnych przypraw, sosow i dodatkow (chleb czosnkowy bez jalapenos? Bleeeh!), o alkoholu i nie stresowaniu sie nie wspominam. Prawde powiedziawszy chyba szybciej by bylo wymienic co mi mozna niz czego mi nie mozna. I gdzie tu sprawiedliwosc?

Ale lata uzywek wszelakich w koncu kiedys musialy wyjsc bokiem. I o ile moja watroba nadal (nie wiem jakim cudem?) trzyma sie stosunkowo mocno o tyle moj zoladek a raczej wrzody w nim juz nie. To samo tyczy sie pluc i astmy. Moj PEFR, w jednej z pieciu prob, wykazal 350 jednostek (najlepszy z wynikow) gdzie tak na prawde powinien wynosic 630. Dzieki inhalatorom i lekom rozszerzajacym oskrzela moge w koncu w miare normalnie oddychac w nocy. Jednakze, najbardziej licze na Zyban, ktory ma mi pomoc rzucic palenie.

Na szczescie, na nie leczona depresje dostalem prozak (Fluoxetine) w ilosci i dawce jak dla slonia, a co za tym idzie wiekszosc dnia jestem na haju i wiekszosc dnia po prostu przesypiam. Niestety, efektem ubocznym jest totalne zmeczenie, jednakze musze sie przemeczyc przez kolejne 3-4 tygodnie aby efekty uboczne ustapily miejsca polepszeniu sie samopoczucia. Dam rade!

Najlepsze z tego wszystkiego (dzieki bogu tego lekarze mi nie zakazali!!!), moje libido wrocilo do normy i przestac myslec o roznych nowych experymentach i zabawach, omen nomen, ''w doktorka'' nie moge :)

poniedziałek, 22 lutego 2010

Porno ze az parno

Do duposcisku totalnego doprowadza mnie pogoda za oknem...jak nie leje to wieje,jak nie wieje to pada snieg i tak do usranej i w kolko.


*********


Wczoraj zaszalalem. Doslownie i w przenosni. Moj malzonek poszedl sie szlajac do znajomych a ja nie pozostalem mu dluzny i poszlajalem sie po wszystkich mozliwych knajpach i klubach gejowskich w Sheffield. I aby bylo malo, poszlajalem sie ze swoim ex ktorego Scott nie zdzierza pasjami. Gdy w koncu o 5-ej nad ranem dowloklem swoje zwloki do domu oczywiscie wybuchla awantura, ale bylem tak pijany, ze do tej pory, za cholere przypomniec sobie nie moge o co tak wlasciwie poszlo. O co kolwiek by nie poszlo...dzis nie rozmawiamy ze soba...ciche dni sa czasem wrecz wskazane.

Aktualnie, niczym swieta krowa udaje ze poszedl sie ''zdrzemnac'' siedzac przed laptopem i ogladajac jakies porno...Ach! Juz wiem o co poszlo...dokladnie o porno od ktorego jest az parno a klawiatura rozgrzana do czerwonosci.

Moze sie myle, ale wydaje mi sie, ze bedac w zwiazku, porno wszelakie to ostatnia rzecz na ktora powinno sie zwracac uwage, o poczuciu (przeze mnie) swojego rodzaju ''zdrady'' nie wspomne. Po prostu, mam wrazenie, ze czasami ja mu nie wystarczam i musi ''dogadzac'' sobie pierdolnikami wszelakimi. Ale jezeli tak ma to wygladac, to ja dziekuje na przedbiegach.

Nigdy nie mowilem, nie mowie i nie powiem, ze jestem swiety, ale od kiedy jestem ze Scott'em porno w ogole mnie nie interesuje, podobnie jak latanie po klubach i dupczenie sie z kim i gdzie popadnie. Najczesciej z kims kogo nigdy wiecej sie nie zobaczy lub ewentualnie ma sie ochote rzygnac budzac sie z tym kims ranka dnia nastepnego.

Chyba jestem zmeczony odwieczna proba dogadzania, przepraszania, proszenia (sie), dziekowania wszystkim w okolo...chyba czas zajac sie soba samym a juz na pewno czas aby ktos zajal sie mna...bez porno, bez chorych sytuacji, insynuacji i bez doprowadzania do depresji wszelakich.

niedziela, 21 lutego 2010

Pstryk

Nie raz i nie dwa rozmawialem ze Scott'em, ze gdyby doszlo kidykolwiek do sytuacji kiedy zamieniam sie w warzywko i jedyna rzecza utrzymujaca mnie przy zyciu jest skomplikowana aparatura moja ostatnia wola jest aby pstyknal wylacznik lub pozwolil pstyknac innym. Ilez pozytku z tego by bylo...nie dosc ze wszelkie moje organy (poza watroba - bo ta poszla juz dawno na urlop i nie wiadomo kiedy wroci i czy w ogole) mogly by byc wykorzystane w sposob wszelaki jak chocby pomoc innym to na Jego cierpieniu skonczywszy. On jednak uparl sie i upiera nadal, ze nigdy na to nie pozwoli. Prawde powiedziawszy nie musi...dawno temu podpisalem odpowiednie papierki, bedac calkowicie swiadomy co robie, i szpitale oraz doktorzy wiedza dokladnie co maja zrobic gdyby taka sytuacja zaistniala.


********

Zycie jest popierdolone.. kiedys, ba! jeszcze nie tak dawno sadzilem, ze to ja jestem popeirdolony ale nie... to zycie jest! Rodzisz sie, dorastasz, przezywasz rozterki, doly, dolki, wzloty i upadki i tak w kolko. Az ktoregos pieknego dnia to wszystko przemija. W taki czy inny sposob ale odchodzi w zapomnienie... podobnie jak i Ty. Niby smutne ale jakze prawdziwe. Rodzisz sie aby kiedys tam umrzec. I to najbardziej popierdolone z tego wszystkiego. Po co? Na co? I komu to potrzebne do szczescia?

Swiata nie zmienilem i nie zmienie tylko dlatego ze przyszedlem na ten swiat...wszelkie proby zmiany tegoz zazwyczaj i tak koncza sie fiaskiem, wiec sie pytam: po co to wszystko? Po jasna cholere?


********

Gdybym mial wiecej odwagi sam bym ''pstryknal'' ten jebany porzycisk...tymczasem musze czekac az pstryczek sam sie pstryknie.

piątek, 19 lutego 2010

Jesus Christ Super-Gay-Star

Dzis spadlem z fotela i pozbierac sie do tej pory nie moge, gdy przeczytalem na jednym z portali slowa Eltona John'a tudziez Sir'a.

''I think Jesus was a compassionate, super-intelligent gay man who understood human problems. On the cross, he forgave the people who crucified him. Jesus wanted us to be loving and forgiving. I don't know what makes people so cruel. Try being a gay woman in the Middle East -- you're as good as dead.''


Z pewna taka niesmialoscia czytalem to raz po raz i raz kolejny aby upewnic sie ze niczego nie pominalem lub nie przeoczylem. Ale nie! Czytajac to po raz setny wyobrazilem sobie miny tych wszystkich fanatyczno-katolicko-hipokrytyczne czerwone mordy z beretami na lbie...i wyobrazenie tegoz spowodowalo, ze morda usmiecha mi bez przerwy.


********


Po kilkudniowej zapasci psychiczno-depresyjnej wychodze na rowna. Zaczynam miec w glebokim powazaniu jakakolwiek diagnoze zwiazana z mega sraczka i zyganiem na przemiennym, a czasami i rownoleglym. Znudzilo mi sie latanie po lekarzach, szpitalach i lykanie miliona, kompletnie nie znanych mi tabletek, proszkow i proszeczkow. Zapewne to ciaza urojona lub conajmniej pozamaciczna :) I niczym slonica teraz musze odczekac 36 miesiecy aby wyproznic, wystekac i w mekach wszelakich wydalic z siebie to ''sloniatko'' :)


********


Wczoraj zmusilem, prawie fizycznie, Scott'a do obejrzenia Fifth Element - za cholere i chyba nigdy w zyciu nie pojme jak moglo dojsc do faktu, ze nigdy wczesniej nie widzial tegoz dziela Luc'a Besson'a...przeciez to grzech najgorszy z najgorszych!!!
Dzis , dla odmiany i za kare (?), bedzie mnie ''molestowal'' (przynajmniej nie w sposob w jaki bym chcial aby mnie molestowal) jakimis StarTrekami czy innymi Gwiezdnymi Wojnami. Boze! Za co? Za jakie grzechy? Cozem uczynil aby meki takowe przechodzic? Ale dam rade! Musze! Tj, musze znalezc jakis sposob aby spiac z otwartymi oczetami udawac mega zainteresowanie filmem. Dam rade :)


********


Nowa szczoteczka do zebow :) lol lol lol

wtorek, 16 lutego 2010

Popierdolenie

Czasami mam ochote wyjsc na miasto i jebnac komus w ryj...ot tak sobie, bez powodu. A raczej za wszystkie powody calego swiata. Pierwsza napotkana osoba dostala by najpierw z piachy prosto w zeby a nastepnie kilka solidnych kopow gdzie popadnie. Dlaczego? Dlaczego by nie... w koncu jest czescia tego wszystkiego co sie dzieje do okola. Czy cos by to zmienilo? Z cala pewnoscia niewiele....poza moim wsciekle zjebanym humorem, odwiecznym zmeczeniem czy tez dolami ktore zalapuje przy kazdej nadarzajacej sie okazji.


*********


Chyba w koncu do mnie dotarlo jak bardzo popierdolony jestem. Moje ''mini-me'' nie daje o sobie zapomniec. Mecac w mojej glowie jakies chore insynuacje, ale za kazdym razem kiedy dociera do mnie ze czas pozbyc sie tego szkodnika, ten z mina skomlacego szczeniaka bierze mnie na litosc.

I moglo by sie wydawac, ze tryskam energia, szczesciem i miloscia...a tym czasem ja nawet nie mam ochoty tryskac sperma.

środa, 10 lutego 2010

...........

Dzisiaj mija druga rocznica pogrzebu Cameron'a , siostrzenca Scott'a. Dzisiaj mialby 12 lat... a moze powinienem napisac : dzisiaj miala by 12 lat? A moze w ogole nie powinienem nic pisac na ten temat? Nie wiem...wiem jedynie, ze Scott od kilku dni chodzi przygnebiony i jakis taki nie swoj...i wcale mu sie nie dziwie, poniewaz mnie sie rowniez udziela jego humor.




Cameron McWilliams
Location: South Yorkshire, England
Cause of death: Suicide
Date of death: February 4, 2008



Remember Me: My name was Cameron and almost everyone picked on me at school. When I was eight, I told my mom that I wanted to dress like a girl. I was made fun of when I was caught wearing girls clothes. A few days before I killed myself, I told my mom that I really wanted to be a girl. I asked her if I could wear makeup, but she told me that I could not. She told me that I would have to be a boy until I was a grownup. . I went upstairs to my room, dressed myself like a girl, then made a noose with a belt and hung myself. I was 10 years old. My mom and dad said they didn’t know why I killed myself.

wtorek, 9 lutego 2010

Zawartosc gowna w gownie

Wyniki badan nie byly najlepsze, dlatego tez musialem je ponowic. W piatek, miejmy nadzieje, okaze sie co to za bakcyl ukrywa sie w moich obolalych flakach. Moje rece i tylek sa cale poklute od roznych dziwnych substancji wstrzykiwanych wen badz od pobieranej krwi. W okol mojego ciala unosi sie dziwna poswiata, ale to z pewnoscia efekt promieniowania Rentgen'owskiego. Niczym szalony hipochondryk lykam przepisane mi pigulki wszelakie w ilosci zastraszajacej i przerazajacej - czy moja watroba to wytrzyma? A przez ostatnie dwa tygodnie oddalem tyle krwi ze bez problemow moglbym ''wyzywic'' cala kolonie wampirow i innych krwiopijcow. Ogolnie jestem zmeczony byciem chorym, lataniem od lekarza do lekarza, od szpitala do szpitala...aby byc chorym trzeba byc na prawde zdrowym lub miec bardzo silne nerwy.


*********

Jestem zmeczony odwiecznym przepraszaniem, nawet wtedy kiedy przepraszac nie powinienem, badz nie jest mi przykro. Jestem zmeczony byciem chorym i niewiedza co mi dolega. Jestem zmeczony odwieczna proba dogodzenia wszystkim w okolo. Ogolnie jestem zdolowany i najchetniej cale dnie spedzalbym w lozku nieodzywajac sie do nikogo. Majac w gleboko w dupie czy jest posprzatane, uprane, poprasowane, ugotowane...

Ogolnie przesrany dzien. Wracam do lozka.

piątek, 5 lutego 2010

Mega wkurw!!!

Przyjaciele mojego przyszlego meza z regoly sa i powinni byc moimi przyjaciolmi lub chociaz dobrymi znajomymi. Jednakze nie! To bzdura totalna nie majaca nic wspolnego z rzeczywistoscia!!!

Wczorajszy wieczor bedzie nalezal do jednych z najgorszych w moim zyciu. Policja, szarpanina, bijatyka, porwana koszulka, zrzucenie kolesia ze schodow, mega pierdolnik i proba posprzatania tego wszystkiego po calym zdarzeniu przeroslo mnie a zwlaszcza moje nerwy.

Nigdy wczesniej nie zostalem obrazony (nie ''obrazony'' to stanowczo nieodpowiednie slowo), nigdy wczesniej nie zostalem zrownany z najgorszym gownem, bagnem i scierwem wszelakim w moim wlasnym domu. Zwlaszcza przez kogos kto zostal przeze mnie don zaproszony. Zwlaszcza przez wieloletniego przyjaciela Scotta.

Staram sie sobie to wszystko tlumaczyc, ze to alkohol, ze to, ze tamto...jednakze NIE!!! DO KURWY NEDZY NIE!!! Nie pozwole sobie na to aby ktokolwiek, nawet wieloletni przyjaciel mojego przyszlego meza obrazal mnie w jakikolwiek sposob pod moim wlasnym dachem, ugoszczony w najlepszy znany mi sposob: najedzony, napity i zrelaksowany.

Jak widac zrelaksowanie i alkohol wziely gorke. Jak dla mnie zbyt wielka.

Aktualnie staram sie dojsc do siebie ale widzac co pozostawila wczorajsza wizyta ''przyjaciela'' cos mna trzacha i cos mnie strzela i mam najszczersza ochote zrzucic kolesia ze schodow po raz kolejny!!!

poniedziałek, 1 lutego 2010

Toy story

Nowe zabaweczki przybyly z samego rana dostarczone przez calkiem fajne ciacho. Nie bardzo wiedzialem od czego zaczac a co za tym idzie postanowilem zaczac od urywkowych, dolaczonych informacji i instrukcji obslugi, ktore w kilku przypadkach okazaly sie wrecz zbawienne. Czego to ludzie nie wymysla. Ba, ludzka wyobraznia nie zna granic.

Tylek jak bolal tak nadal boli jednakze tym razem nie bardzo wiem od czego? Czy od zabawek, czy przez Scotta czy tez przez jakiegos cholernego bakcyla ktorego zalapalem i ukrywa sie w moim biednym zoladku?

Mniejsza o wiekszosc.... zabawki sprawdzily sie w 110% ;)

**************

Dzisiejsza wizyta u lekarza co jedynie przedluzyla moje zwolnienie o kolejny tydzien. Kolejny tydzien nicnierobienia. Czy to lubie? Kurwa! Jak ja to uwielbiam! :)

W czwartek mam miec wyniki "gownianego pojemniczka" ktore dzis "uzupelnilem" w brakujace ogniwo :) A w piatek kolejna wizyta u lekarza, godziny wyczekiwania az wszystkie staruchy dopchaja sie do rejestracji...bo z braku czasu nie maja nic innego do roboty...i z glupim pierdnieciem czy kichnieciem leca do lekarza po proszeczki. Idzie sie zajebac!

niedziela, 31 stycznia 2010

Mega kupa

Od pieciu dni rzygam jak kot. O mega sraczce nawet nie wspominam. Dupa mnie juz boli od tego wszystkiego ze usiedziec sie nie da. Od srody wszelkie proby dostania sie do mojego lekarza spelzaly na niczym. Wczoraj sie wkurwilem maksymalnie i udalem sie na ostry dyzur do szpitala ale ani badanie krwi ani rentgen nic nie wykazalo...uraczono mnie milionem tabletek, proszkow i proszeczkow oraz pojemniczkiem na moje gowno, ktore mam dostarczyc do badania w poniedzialek...juz teraz wiem, ze poniedzialek bedzie przesrany :)

Pierdolone gotowane warzywka znudzily mi sie po pierwszym dniu, ale to jedyna rzecz ktora toleruje moj zoladek.

Bol tylka nie przeszkada mi dla odmiany w spelnianiu obowiazkow malzenskich...co jedynie moj biedny Scott jest pokrzywdzony co i rusz znajdujac ''niespodzianki'' przerozniaste. :)


***********


Wszystko wskazuje na to, ze w kwietniu po przylocie z Polski bedziemy mogli sie w koncu wprowadzic do swojego nowiutkiego domku. Poltora roku szukania domu wydawalo sie cala wiecznoscia, ale w efekcie koncowym oplacalo sie poczekac. W koncu bede mial swoj wymarzony ogrod, prawdziwy kominek i ''wysepke'' w kuchni...cala reszta jest dla mnie mniej istotna.


***********


Wlasnie jestem po zakupach kilku zabawek w CloneZone...w wiekszosci nawet nie wiem do czego sluza...mam nadzieje, ze kurier dostarczy je w poniedzialek...Scott ma wolne a ja jestem na zwolnieniu...czyli experymentowanie na maxa :)

piątek, 29 stycznia 2010

Bla bla bla czyli powrot na lono blogowe

Chodz obowiazkow mniej to czasu nadal jak by za malo.

Pomimo to, obiecalem sobie nadrobic zaleglosci blogowe, bo w koncu, jak by nie bylo, tu nie musze sie odwiecznie urzerac z wiecznie klapiacymi mordkami, rozwrzeszczanymi i niedoruchanymi ciotkami od ktorych co jedynie mozna nabawic sie migreny. Co prawda przez moment bylo to nawet smieszne i z co poniektorych mialem ubaw po pachy, ale jak wszystko co nie ma umiaru moze sie znudzic. Mnie sie znudzilo :) Po tylu latach odwiecznych przepychanek, blotku i bitwach na torebki mialo prawo mi sie znudzic. :)

A moze w koncu doroslem?


********


Na nude nie moge narzekac, tesc z zona oraz tesciowa z zona (tak, tak...to nie pomylka) wyklucaja sie gdzie ma sie odbyc nasze wesele....ale tak na prawde to przeciez nasze wesele i nasza decyzja i o ile moi rodzice sie do tego nie wtracaja o tyle rodzice Scott'a rowniez nie powinni. Mam nadzieje ze im przejdzie.


*********


Po okresie puszczalstwa, pijanstwa i uzywek wszelakich nadszedl czas na ustatkowanie sie. I o ile czasm brakuje mi tych wszystkich nieprzespanych nocy o tyle Scott zaspakaja wszystkie moje potrzeby a nawet wiecej. W koncu znalazlem kogos na kogo czekalem przez tak dlugi okres czasu. Mojego szczescia konca nie widac. Szczescia ktorym moglbym sie dzielic ale w tym przypadku bede egoistyczna swinia i zostawie wszystko dla siebie :)