poniedziałek, 3 listopada 2008

November barbecue

Niedziela

Przebudziłem się około południa, ale, że nie musiałem nigdzie wychodzić to postanowiłem poleniuchować jeszcze przez jakiś czas w łóżku. Zresztą, komu by się chciało wychodzić z cieplutkiego i wygrzanego łóżeczka i brutalnie stanąć twarzą w twarz z ogólnie panującym chłodem? Bo z pewnością nie mnie.

Kolejną godzinę kręciłem się po całym łóżku, przeginając i wyginając się niczym kocica w rui. A to zwiesiłem głowę w dół, a to nogi zarzuciłem na ścianę. Zachowywałem się dosłownie jak 5-o latek. I co najdziwniejsze... cholernie mi się to podobało ;)

Z tego błogiego nicnierobienia brutalnie wyrwał mnie brat, drąc się na całe gardło, że mój telefon dzwoni już od pół godziny i że łaskawie mógłbym się wygrzebać z pieleszy i odebrać w końcu ten telefon.

Chciał – nie chciał, wygrzebałem się spod kołdry i zszedłem na dół. Obojętnym wzrokiem spojrzałem na telefon na ekranie którego było „zaledwie” 34 nie odebrane połączenia.

- Jak kocha, to poczeka.- Pomyślałem i udałem się do toalety w której spędziłem kolejne pół godziny. Stojąc przed lusterkiem kombinowałem nowe fryzury. Wyobraziłem sobie nawet ,że jestem łysy – ale ta myśl na szczęście szybko mi przeszła.

Ponownie w brutalny sposób, brat wtargnął w chwilę mojej prywatności i dnia wolnego, ponownie się wydzierając, że od pół godziny czeka aż zwolnię toaletę.

- Jak jeszcze raz się na mnie wydrzesz to będziesz tego gorzko żałował. - oznajmiłem, wychodząc z toalety i strzeliłem odpowiedniego focha jak na ciotkę przystało.

Braciak nie mógł się powstrzymać od śmiechu w jaki sposób strzeliłem focha i śmiał się przez cały czas pobytu w toalecie jak również długo po wyjściu z niej. Starał się mnie naśladować, jednakże z marnym skutkiem. W końcu takie FOCHY to potrafią strzelać jedynie prawdziwe damy :)

W końcu sam się zacząłem z tego śmiać.

Miałem mnóstwo nie odebranych połączeń, kilka SMS'ów oraz wiadomości na skrzynce głosowej. Naście razy dzwonił Stan, Tom również, ktoś z pracy i mój ex. Zacząłem oddzwaniać. Najpierw do ex, który oświadczył, że chciałby zabrać swoje rzeczy.

W końcu! Będę miał miejsce na swoje buty. - Pomyślałem. - W grudniu minie rok jak się wyprowadza i wyprowadzić się nie może, a ja nie mam już gdzie chować swoich butów.

Chciał przyjechać za pół godziny, ale szybko wybiłem mu to z głowy, oznajmiając, że jestem jeszcze w papilotach i bez makijażu i niech nie liczy, że ktokolwiek mu otworzy drzwi wcześniej niż godzina 16-a.

Następnie zadzwoniłem do Toma, który również nie wiele miał tej niedzieli do roboty. Wynajął kilka filmów i chciałby je ze mną obejrzeć. Zapytałem jedynie, czy muszę wychodzić do sklepu po wino. Odpowiedział, że o wszystko już się zatroszczył i o której ma się zjawić. Odpowiedziałem, że jak najszybciej.
(Niektórzy mają u mnie względy inni nie :P :P :P )

Kolejny telefon jaki wykonałem był do Stana. Za pierwszym razem nie odebrał, ale za drugim się udało. Zapytałem się jak się czuje i czy wszystko w porządku. Odpowiedział, że względnie w porządku i że chciałby się ze mną spotkać, aby pogadać. Powiedziałem Mu, że dziś jest to nie możliwe, ale jutro, nie widzę najmniejszych problemów. Umówiliśmy się na 14-ą w centrum.

Do pracy nie zadzwoniłem wcale.. w końcu to mój jedyny dzień wolny w tygodniu, bez pracy i bez uczelni. Niech się walą na ryj.

Z mojego nicnierobienia nie wiele wyszło. Do sklepu i tak musiałem wyjść. W końcu pora obiadowa się zbliżała, a wszystko co na obiad się nadawało znajdowało się w zamrażalce, zamrożone na kość.

Stojąc przed półkami wypchanymi po brzegi mięsidłem i rybami, nie byłem w stanie sam zdecydować co wybrać. Zadzwoniłem najpierw do domu do brata z pytaniem, na co ma dziś ochotę a następnie do Toma. Obaj uparli się na polędwicę wołową z grilla. Cóż mi pozostało? Nic więcej jak kupienie 3-ech befsztyków z polędwicy, szparagów, sera pleśniowego i pomidorów cherry.

Stojąc w gigantycznej kolejce do kasy, ponownie zadzwoniłem do brata z prośbą o wytarganie grilla i rozpalenie go na podwórku. Braciak oświadczył, że jestem pieprznięty aby w listopadzie rozpalać grilla, ale obiecał, że moją prośbę spełni.

25 minut później byłem z powrotem w domu gdzie Tom ( który w końcu przyjechał) i brat siłowali się z grillem.

Starałem się być jak najbardziej poważny, ale Tom zauważył, że śmieję się pod nosem z Ich podchodów i sztuczek graniczących z cyrkowymi aby złożyć i rozpalić grilla. Podszedł do mnie i dał mi buziaka.

- Dzień dobry. - Powiedział.
- Dzień dobry . Odpowiedziałem. - Dacie sobie radę czy potrzebujecie mojej pomocy?- Zapytałem spoglądając na grilla, którego wszystkie części walały się po całym podwórku.
- Daj nam 5 minut, a wszystko będzie tak jak być powinno.
- Dam Wam nawet więcej, jeśli potrzebujecie. Tylko czy wyrobimy się przed 20-ą z obiadem – uśmiechnąłem się.
- O nic się nie martw. - Odparł i ponownie mnie pocałował.

Ostatnią osobą która by się martwiła o cokolwiek tego dnia byłem z pewnością ja.

W końcu udało się. Grill zapłonął, polędwica, którą od razu zamarynowałem w czosnku i ziołach powędrowała na grilla, szparagi do wrzącej wody, pomidorki do pieca wraz z ziołami prowansalskimi, czosnkiem i oliwą z oliwek a ser pleśniowy do garnka w którym od jakiegoś czasu była śmietana.

Nie zorientowałem się kiedy wybiła 16-a i zjawił się mój ex. Widząc twarze pełne uśmiechu i szczęścia, wycofał się na początku, jednak ja go zauważyłem i zaprosiłem do środka.

Nasza rozmowa ograniczyła się do : Czy wszystko w porządku? Tak. Co u ciebie? Również ok.

- Wiesz, gdzie co leży, nie krępuj się, w końcu mieszkałeś tu ponad 3 lata – powiedziałem w pewnym momencie i wróciłem do Toma i braciaka, którzy w rękawiczkach i czapkach, grzebali patykami w żarzącym się węglu.

Sos był właściwie gotowy, pomidorki również, szparagi dogorywały na malutkim ogniu, czekaliśmy właściwie na samo mięcho.

Nawet nie wiem kiedy Tom otworzył butelkę wina i nalał 3 kieliszki. Nawet mój brat, który uwielbia robić wino własnej, domowej roboty ale jest totalnym abstynentem upił trochę z kieliszka.

W pewnym momencie mój ex zawołał mnie i poprosił o rozmowę.

- Czemu przez blisko 10 lat, gdy byliśmy razem nie udało mi się zobaczyć takiego szczęścia na twojej twarzy jakie masz dziś. - Zapytał.
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie. - Odpowiedziałem.

Patrzył mi w oczy, głęboko. A ja żałowałem. Żałowałem jego i tych wszystkich, którzy zaczynają myśleć po wszystkim, po fakcie, gdy jest już za późno.

Zabrał wypakowaną po brzegi walizkę i znikł za rogiem podwórka. Szafy nadal są pełne jego.

Tom i brat wygłupiali się na całego gdy do Nich w końcu dołączyłem. Tom zapytał jedynie czy wszystko w porządku. Odparłem, że w jak najlepszym.

Chwilę później, gdy wszystko było w końcu gotowe udało nam się zasiąść do stołu kuchennego i cieszyć się obiadem. Ten minął w okamgnieniu, a na talerzach nie pozostało dosłownie nic. Czyli tak jak lubię.

Wspólnie dogadaliśmy się, że damy bratu pół godziny na grę, w czasie kiedy my będziemy zmywać po obiedzie. Ja zmywałem a Tom wycierał naczynia. Tj był bardziej do mnie przytulony i to Mu jedynie był w głowie aniżeli wycieranie naczyń. Ale absolutnie mi to nie przeszkadzało ;) Robiliśmy wszystko aby „zmywanie” przedłużyć ile się da. Po 45 minutach i wielokrotnie umytym każdym talerzu i sztućcu, braciak w końcu oznajmił, że się nagrał i że wynosi się do siebie do sypialni. Salon należał już tylko i wyłącznie do nas.

Nawet nie zdążyliśmy wejść do salonu gdy Tom rzucił się na mnie i zaczął łapczywie całować i pieścić. Nie pozostałem Mu winny. Obaj w jakimś dzikim szale zrzuciliśmy wszystko z siebie i kochaliśmy się. Tom tego popołudnia był bardzo stanowczy i dominujący. Cholernie mi się to podobało. Za każdym razem gdy już prawie dochodziłem, On przerywał. Dawał na wstrzymanie, na chwilę oddechu, po czym zaczynał wszystko od początku. Za piątym razem nie udało Mu się. Doprowadził mnie do szału a moje całe ciało do eksplozji przypominającej wybuch wulkanu. Całe moje ciało się trzęsło i było mi tak cudownie. Kolejne minuty spędziliśmy mocno wtuleni w siebie.

Tom włączył jakiś film, który wypożyczył, następnie wtulił się mocno we mnie i opatulił nas zupełnie nagich kocem. Nie zwracałem najmniejszej uwagi na film. Wolałem bawić się Jego włosami, karkiem i plecami aniżeli oglądać film.

Zarzuciłem nogę na Jego nogi i chyba zasnąłem. Przebudziłem się na moment gdy się przekręcał twarzą do mnie. Ściskając i całując w usta na dobranoc.

Byłem taki szczęśliwy!

Brak komentarzy: