środa, 19 listopada 2008

Mikrus a la Paryżanka

Poniedziałek – Czwartek

- Żadnych zajęć, żadnych obowiązków, żadnej pracy. Wolne! Całkowicie wolne i mogę robić co tylko mi się podoba! - to były moje pierwsze myśli po przebudzeniu się przed południem.

Tom spał jeszcze smacznie, mocno wtulony we mnie. Odwróciłem się w Jego stronę i patrząc na Jego spokojną twarz gładziłem Go po włosach. Mógłbym tak bez końca. Widok Jego twarzy, zawłaszcza uśmiechniętej twarzy sprawia mi tyle radości. Potrafi mnie uspokoić.

Gładząc Go po włosach myślałem nad tym co powiedział dzień wcześniej, świadomie czy też nie, ale słowa te zapadły mi w pamięć i tam też pozostaną na bardzo długo.

- Kocham Cię.

Większość swoich rozmów telefonicznych i tych w cztery oczy , SMS'ów i meili kończę najczęściej powiedzonkiem : I lov ya!

Nie wiem jak mam odebrać te słowa od Toma. Naprawdę nie wiem. Czy przejść od razu do dnia codziennego udając, że w ogóle tego nie usłyszałem, czy też porozmawiać z Nim na ten temat i wytłumaczyć, że „Kocham Cię” od dawien dawna znaczy dla mnie tyle co „Cześć” lub „Jak leci?”.

Nie chcę tego słyszeć, chcę dowodów. Tom mi je daje na każdym kroku, ale czy ja jestem gotów na przyjęcie Jego i Jego dowodów uczucia ( jakiekolwiek by to uczucie nie było) do mnie? Tego również nie wiem.

Jednocześnie chcę i boję się. Chcę móc każdego poranka gładzić jego włosy, witać pocałunkiem na dzień dobry, parzyć kawę i podpalać papierosa, ale z drugiej strony boję się, że to co teraz razem stworzyliśmy mogło by się jeszcze szybciej rozpaść i ponownie w moim życiu powstała by pustka.

Nie chcę więcej myśleć o nie przygotowanym obiedzie na czas, czy też o tym że nie mając ochoty na nic, zostawiłem brudną szklankę po mleku w zlewie. Nie chcę myśleć już nigdy więcej o tym, że mam stos czyichś ubrań do prania i jeszcze więcej do wyprasowania. Mam dość niańczenia. Zabawiania. Kompromisów i chodzenia na ustępstwa. Tłumaczenia się z każdego swojego ruchu, wyjścia, uśmiechu na twarzy, gdy dostanę od kogoś miłą wiadomość bądź meila o obejrzeniu się na ulicy za innym facetem nie wspomniawszy.

Chcę być niezależny. Chcę robić to na co mam ochotę z kim, kiedy i gdzie popadnie.

Ale pustki boję się bardziej.

Tej pustki boję i obawiam się najbardziej. Nie chcę po raz kolejny przechodzić tego co z moim ex. Nie pozwolę sobie na to. Nie pozwolę na to Tom'owi. Nie pozwolę nikomu aby doprowadził mnie do takiego stanu psychicznego i fizycznego w jakim się znalazłem przed rokiem. NIGDY!!!


******

Na nocnej szafce były Jego zeszyty. Sięgnąłem po zeszyt z numerem „2”. W końcu odważyłem się po nie sięgnąć.

Przed 1-ą po południu obudził się Tom i zobaczywszy moją zapłakaną twarz oraz Jego pamiętnik, nie powiedział nic, jedynie mocno wtulił się we mnie po czy zaczął pieścić.

Sex na ukojenie ran nie jest najlepszym lekarstwem, ale ja tak bardzo pragnąłem się spocić razem z Tomem. Teraz!

Przed 3-ą po południu udało nam się w końcu wygramolić z łóżka i udać do wanny. Braciak, poproszony o zaparzenie kawy, widząc nasze zaspane i zmęczone twarze uczynił to niezwłocznie.

Mydliłem Jego plecy, nałożyłem szampon na włosy a chwilę później okazało się, że obaj dosyć nie mamy :)

Wanna, choć dużych rozmiarów okazała się za mała (tym razem). Przenieśliśmy się na podłogę.

Tom robił mi tak dobrze, że zapomniałem o bożym świecie i zacząłem się wydzierać.

Gdy brał mnie od tyłu, spojrzałem na swoje dłonie, na których żyły podwoiły swoją objętość.

- Nie przestawaj! - wykrzyczałem.

Przed 5-ą po południu, brat zapukał do drzwi od łazienki, abyśmy się pospieszyli bo czekał już od jakiegoś czasu aby w końcu z tejże skorzystać.

Kwadrans później, wychodząc z łazienki na czworaka (dosłownie!), braciak nie zadawał już żadnych pytań i nie domagał się żadnych wyjaśnień. Zaniemówił.

Ja i Tom również. Mocno wtuleni w siebie oglądaliśmy – raczej staraliśmy się oglądać – jakiś program w TV. Z marnym skutkiem. Obaj żyliśmy chwilą, która miała miejsce w toalecie. Było tak cudownie.

*******

Wtorek , środa i czwartkowe przedpołudnie upłynęło na pracy i uczelni.

Kolejne 10 propozycji nieruchomości. Nic, jak to tej pory, czym można by było się zachwycić lub ewentualnie wciągnąć powietrze na dłużej niż 5 sekund.

Późnym popołudniem zadzwoniła do mnie Laura, która oświadczyła, że właśnie przyleciała z Paryża i że jest w Sheffield zaledwie na dwa dni i że obowiązkowo musimy gdzieś tego wieczora wyjść.

Nie musiała mnie namawiać. Nie widzieliśmy się blisko rok. Rodowita Paryżanka. Kumpela do tańca i różańca z którą można konie kraść.

Umówiliśmy się o 10-ej wieczorem przed wejściem do nowego klubu IDentity.

Oboje byliśmy przed czasem. Zobaczywszy się nawzajem, rzuciliśmy się sobie w ramiona.

Ja, jestem dość sporych rozmiarów. 192 centymetry wzrostu, 88 kilogramów żywej wagi, ale Laura to „baba z jajami”. Gdy mnie dopadła, miałem wrażenie, ze wszystkie moje kości właśnie zostały pokruszone na miazgę. Czując, że nie wyrwę się z tego uścisku, poddałem się.

Kolejne pół godziny starałem się dojść do siebie, a w toalecie sprawdzałem, czy aby tak zupełnie przypadkiem, nie zostałem pozbawiony jakiejś części ciała .
Na szczęście, wszystko było na swoim miejscu :P

Plotom i plotkom końca nie było. Podobnie jak wypitemu alkoholowi i późniejszym wygłupom na parkiecie. O podrywaniu nawet nie wspominam, bo z Laurą to zrozumiałe i żadne wyjście na miasto nie mogło by się bez tego obejść.

Nie wiem kiedy i w jaki sposób, ale Laura w którymś momencie przedstawiła mi Hamida. Ten, ponoć, jak się później mi przyznał nie mógł oderwać ode mnie wzroku ( ? ) przez cały wieczór.

Od słowa do słowa, od rozmowy do rozmowy. Laura w końcu mrugnęła do mnie oczko dając tym samym do zrozumienia, żebym się zabawił tej nocy.

Pożegnałem się z Laurą obiecując, że jak tylko wstanę dnia następnego to do niej zadzwonię.

Wyszliśmy z klubu i złapaliśmy pierwszą napotkaną taksówkę. Byłem napalony. Koleś był na serio cholernie przystojny. Jednodniowy, ciemny zarost na jego twarzy, która w pewnym momencie przysunęła się do mnie, a jego usta zaczęły całować, jedynie spotęgowały moją rządzę.

Byłem gotowy. A raczej ugotowany. Koleś rozwalał wyglądem.

Gdy w końcu znaleźliśmy się u mnie, szybciej niż samo wejście do mieszkania odbyło się zrzucenie większości odzienia. On nadal pozostawał w bokserkach.

Zapytał, czy może wziąć szybki prysznic, bo nie czuje się najświeższy. Nie miałem nic przeciwko, wręcz przeciwnie, spodobało mi się to. Zapytałem jeszcze czy potrzebuje pomocy podczas kąpieli, po czym szybko odpowiedział: Nie!

Dodałem, że jestem w sypialni na górze i aby nie bał się tam wejść.

Hamid udał się do łazienki a ja do sypialni, sprzątając naprędce jakieś porozrzucane po całej podłodze zużyte wcześniej gumki.

10 minut później w końcu zawitał na górze i mocno wtulił się we mnie. Nie zamierzałem marnować czasu na pieszczoty tylko od razu przejść do rzeczy.

Moja dłoń bezpardonowo wylądowała na jego kroczu. Po czym jeszcze szybciej się cofnęła.

- Jesteś aktywny czy pasywny – zapytałem.
- Aktywny. - otrzymałem odpowiedź.

Starałem się powstrzymać od wybuchu śmiechu, (wypity wcześniej alkohol nadal działał) i nawet udało mi się.

Ponownie moja dłoń zawędrowała na jego krocze.

- I co chcesz z „tym” zrobić? - zapytałem, trzymając w swoich dłoniach najmniejszego kutasa z jakim się spotkałem w całym swoim życiu.
- Ostro Cię przedmuchać. - otrzymałem w odpowiedzi.

To już nawet nie było śmieszne, to było tragiczne. Koleś przez ponad pół godziny próbował zrobić cokolwiek swoim mikrusem, a ja, wściekły na cały świat z nieudanej nocnej przygody, miałem ochotę wziąć książkę w ręce i poczytać sobie do snu.

Przez cały ten czas, kiedy on usilnie próbował zrobić mi dobrze, ja ziewałem coraz mocniej, aż w końcu nie wytrzymałem i poprosiłem, w najbardziej z możliwych i delikatnych, znanych mi sposobów, aby wracał do siebie, co też uczynił, bez dyskusji wszelakich.

Wcześniej zamówiona taksówka, na szczęście przyjechała na czas, a Hamid obiecał przed wyjściem , że zadzwoni ( po co?).

Gdy w końcu wyszedł, usiadłem z wrażenia i zrobiłem wielkie oczy.

- Co to, do jasnej cholery było? - przeszło mi od razu przez myśl. - „Ostro Cię przedmuchać” ???? - Czym???

Chwilę później wisiałem na telefonie, rozmawiając z Laurą, która mało nie posikała mi się ze śmiechu przez słuchawkę słuchając mojej nocnej przygody.

Godzinę później wróciłem do łóżka. Miałem dosyć.

Żadnych arabów, turków i azjatów więcej!!!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

nigdy nie mów nigdy-pedalek

Unknown pisze...

A to ile w takim razie na oko miał cm :P ??

noah pisze...

mój mały palec u dłoni jest większy :/