Niedziela.
Coraz częściej przekonuję i utwierdzam się w fakcie, że ludzie (bardziej czy mniej znajomi) albo mnie ubóstwiają, albo wręcz nienawidzą. Ci pierwsi kochają mnie za szczerość , a ci drudzy dokładnie za to samo nienawidzą. Odkąd pamiętam, nie miałem problemów z mówieniem co myślę i co czuję. I z tą zasadą idę przez życie. Nie wszystkim to odpowiada – ale nie musi!
Od jakiegoś czasu David jest managerem. Tak się rozbestwił, tak się tym chwali, że dzisiaj postanowiłem to ukrócić. W sposób perfidny i doskonale wcześniej przemyślany. Czyli w towarzystwie wszystkich. Tak aby dać do myślenia. Nie tylko jemu ale i wszystkim.
Miałem bardzo dużo pracy papierkowej związanej z końcem tygodnia. A ten co i rusz miał jakiś problem i chory pomysł na poprawę czegoś tam. Poprawę w/g niego. A to zrób to , a to zrób tamto.
W końcu nie wytrzymałem, i wybuchłem. Tym sposobem udało mi się zebrać uwagę dosłownie wszystkich. ( W końcu tak miało być!)
Gówniarzowi wygarnąłem, że odkąd uważa się za managera nie robi absolutnie nic, jedynie wskazuje palcem, ale to i tak na nikim wrażenia większego nie robi, a już przede wszystkim nie na mnie. Bo kazać o zrobienie czegokolwiek to może swoją panienkę lub siebie samego, a innych co jedynie poprosić. I to też jeśli ktoś będzie miał dobry humor, to spełni jego prośbę. Ale nie nakaz!
David, dziwnym trafem musiał udać się do biura, z którego nie wychodził przez kilka godzin a mnie się dostało brawa.
To kolejny powód dla którego chcę zmienić pracę. Mam dosyć gówniarstwa.
10 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz