10 lat temu
wtorek, 26 lipca 2011
poniedziałek, 18 lipca 2011
Balladyny i Romanse @ Karpowicz
gdyby La Chapelle pisał po polsku, mógłby popełnić taką książkę. Lament na popkulturową papkę przy jednoczesnym braniu z niej pełnymi garściami. Książka do bólu współczesna, jej lektura przypomina męczące wędrowanie po stronach Wikipedii, Google itp, najeżonych hiperlinkami, które nigdy nie pozwalają dotrzeć do celu. Balladyny i romanse niepokoją i powodują ekstazę. Zachwycają i odpychają. Wciągają, żeby na końcu wypluć i stlamsic niczym przez zuzyta prezerwatywe.
Ta książka jest albo odrażającym płodem debila, albo dziełem geniusza. Możliwe, że obie opcje są właściwe.
Ta książka jest albo odrażającym płodem debila, albo dziełem geniusza. Możliwe, że obie opcje są właściwe.
...voulez-vous and tigger too....Letter to my future boyfriend
Letter to my boyfriend, who I (probably) have not even meet yet.
Dear Boyfriend,
It will be so nice to lie with you in bed, my arms wrapped around your body. I want to lie awake listening to you breathe. I am hoping you will snore. I am hoping you will bore me to tears.
I used to hope that you would provide me with a lifetime of mind-blowing sex, but I don't hope that anymore. I will not provide you with a lifetime of mind-blowing sex. I have my limits. I might give you an entire night, here and there, but a lifetime, no.
What I can offer is devotion; once I am in I am in, like few other men. I stayed with my ex for almost 10 years, probably 9 and a half year too long. But I stayed. And if we make a union then I will stay with you, too, and probably forever. I do not know what forever is, but more and more, I think I can imagine it. It means I will take you for granted.
I want you to take me for granted, to go a whole month with hardly noticing me, and then a whole month wrapped up in me. And vice versa. I want this to be an exchange.
I am already in love with you, whoever you are. It doesn't take me long. I don't know why, but it doesn't. It also doesn't happen often, so you are a lucky man if I choose that. And a cursed one too, I'm sure. I am sure I will break your heart, and I am sure you will break mine, and after each breaking I am hopeful we will lie down in bed naked and scared and hold each other. Isn't that what forever means? To start over, and over, and over, and over again?
Dear Boyfriend,
It will be so nice to lie with you in bed, my arms wrapped around your body. I want to lie awake listening to you breathe. I am hoping you will snore. I am hoping you will bore me to tears.
I used to hope that you would provide me with a lifetime of mind-blowing sex, but I don't hope that anymore. I will not provide you with a lifetime of mind-blowing sex. I have my limits. I might give you an entire night, here and there, but a lifetime, no.
What I can offer is devotion; once I am in I am in, like few other men. I stayed with my ex for almost 10 years, probably 9 and a half year too long. But I stayed. And if we make a union then I will stay with you, too, and probably forever. I do not know what forever is, but more and more, I think I can imagine it. It means I will take you for granted.
I want you to take me for granted, to go a whole month with hardly noticing me, and then a whole month wrapped up in me. And vice versa. I want this to be an exchange.
I am already in love with you, whoever you are. It doesn't take me long. I don't know why, but it doesn't. It also doesn't happen often, so you are a lucky man if I choose that. And a cursed one too, I'm sure. I am sure I will break your heart, and I am sure you will break mine, and after each breaking I am hopeful we will lie down in bed naked and scared and hold each other. Isn't that what forever means? To start over, and over, and over, and over again?
niedziela, 17 lipca 2011
Big Pride Weekend
Od dwoch dni chodze niczym John Wayne. Takiej ilosci zelu, gumek, poppersow i innych uzywek, mniej lub bardziej legalnych, nie udalo mi sie zuzyc w przeciagu calego miesiaca co w przeciagu dwoch ostatnich dni. Mam z dupy jesien sredniowiecza i siedzac musze siedziec poldupkiem. Nie mam pojecia ilu mnie przelecialo, poniewaz przez ostatnie dwa dni ilosc alkoholu stanowczo przekraczala ilosc krwi w moim organizmie ale suma sumarum narzekac nie bede, bo nie moge :) Dobrze ze to juz jest koniec, nastepny Pride Weekend za rok! Allelluyah!!!
Przeprowadzka okazala sie czysta przyjemnoscia z dwoch powodow; Jeden - ze przyszli, spakowali, zaladowali, wniesli, podlaczyli a drugi - trzech osilkow na raz to ja dawno nie mialem :) Co prawda, troche niechetnie na poczatku i nieslmiale ale jak przyszlo co do czego to i niechec i niesmialosc gdzies zanikla :) Zwlaszcza jeden zejsc ze mnie nie chcial i dopiero po czwartym dojsciu padl jak dlugi (maly to on nie byl).
Gabriel.
Od kilku tygodni dosyc regularnie spotykam sie z Gabrielem. 37-o letni argentynczyk ktory ma wzwod na zawolanie i pieprzy niczym krolik. Non-stop i bez opamietania. Powiedzenie w jego przypadku ''No pain - no gain'' sprawdza sie w 110%. Kocham jego latynoski, lekko zarosniety tylek! Ubostwiam wrecz!
Moje zeszlotygodniowe ostre zatrucie pokarmowe (cholerna chinszczyzna!) doprowadzlo do tego, ze przez 5 dni, dzien w dzien, Gabriel odwiedzal mnie po pracy i gotowal rosol....co prawda sam go wypijal, bo ja nie bylem w stanie, ale sam fakt sie liczy i chwala mu za to.
Ponad to, bardzo podoba mi sie jego podejscie do zycia i ludzi. Szere do bolu, bez ogrodek i wazeliny. Wydaje mi sie, ze wlasnie dzieki takiemu podejsciu, jego zycie jest latwiejsze i szczesliwsze. Wspolne BBQ w czwartek :)
PX120.
Imienia nie znam do tej pory, ale tu nie o imie tak na prawde chodzi a o jego rozmiar. Ten 35-o letni biznesman z Florydy, odwiedzajacy Sheffield raz w tygodniu smialo moglby znalezc sie w Ksiedze Rekordow Guiness'a w rozdziale poswieconym wielkosci kutasa. Mialem kilka, dosc pokaznych gnatow w swoim tylku, ale ten przechodzi wszelkie mozliwe granice. Powiem tylko tyle, ze ja tego kolosa do ust wziac w stanie nie jestem....do dupy przez bardzo dlugo rowniez :)
Na szczescie to koniec weekendowych szalenstw...w Sheffield...za miesiac w Manchesterze :)

Przeprowadzka okazala sie czysta przyjemnoscia z dwoch powodow; Jeden - ze przyszli, spakowali, zaladowali, wniesli, podlaczyli a drugi - trzech osilkow na raz to ja dawno nie mialem :) Co prawda, troche niechetnie na poczatku i nieslmiale ale jak przyszlo co do czego to i niechec i niesmialosc gdzies zanikla :) Zwlaszcza jeden zejsc ze mnie nie chcial i dopiero po czwartym dojsciu padl jak dlugi (maly to on nie byl).
Gabriel.
Od kilku tygodni dosyc regularnie spotykam sie z Gabrielem. 37-o letni argentynczyk ktory ma wzwod na zawolanie i pieprzy niczym krolik. Non-stop i bez opamietania. Powiedzenie w jego przypadku ''No pain - no gain'' sprawdza sie w 110%. Kocham jego latynoski, lekko zarosniety tylek! Ubostwiam wrecz!
Moje zeszlotygodniowe ostre zatrucie pokarmowe (cholerna chinszczyzna!) doprowadzlo do tego, ze przez 5 dni, dzien w dzien, Gabriel odwiedzal mnie po pracy i gotowal rosol....co prawda sam go wypijal, bo ja nie bylem w stanie, ale sam fakt sie liczy i chwala mu za to.
Ponad to, bardzo podoba mi sie jego podejscie do zycia i ludzi. Szere do bolu, bez ogrodek i wazeliny. Wydaje mi sie, ze wlasnie dzieki takiemu podejsciu, jego zycie jest latwiejsze i szczesliwsze. Wspolne BBQ w czwartek :)
PX120.
Imienia nie znam do tej pory, ale tu nie o imie tak na prawde chodzi a o jego rozmiar. Ten 35-o letni biznesman z Florydy, odwiedzajacy Sheffield raz w tygodniu smialo moglby znalezc sie w Ksiedze Rekordow Guiness'a w rozdziale poswieconym wielkosci kutasa. Mialem kilka, dosc pokaznych gnatow w swoim tylku, ale ten przechodzi wszelkie mozliwe granice. Powiem tylko tyle, ze ja tego kolosa do ust wziac w stanie nie jestem....do dupy przez bardzo dlugo rowniez :)
Na szczescie to koniec weekendowych szalenstw...w Sheffield...za miesiac w Manchesterze :)


piątek, 1 lipca 2011
Movin' home....again!
Tak jak by mi malo przeprowadzek w zyciu bylo. A co tam! Przezylem wszystkie poprzednie przezyje i ta :)
Po tylu latach mieszkania na obczyznie czlowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z nagromadzonych ''smieci''. Pudla, pudelka, pudeleczka walaja sie po prostu wszedzie. A tak na prawde, ja dopiero skonczylem pakowac pierwsza sypialnie, przede mna kolejne dwie, kuchnia, lazienka, salon, jadalnia i piwnica....na sama mysl szlag mnie trafia i cos mna trzacha w srodku. Na szczescie targac tego wszystkiego nie bede musial, bo po ostatniej przeprowadzce powiedzialem sobie dosc! Wole wynajac ludzi do targania niz samemu to wszystko przerzucac z miejsca na miejsce.
Ehhh! Gdybym jeszcze tylko potrafil sie srubokretem lub wiertarka obslugiwac! :)
Po tylu latach mieszkania na obczyznie czlowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z nagromadzonych ''smieci''. Pudla, pudelka, pudeleczka walaja sie po prostu wszedzie. A tak na prawde, ja dopiero skonczylem pakowac pierwsza sypialnie, przede mna kolejne dwie, kuchnia, lazienka, salon, jadalnia i piwnica....na sama mysl szlag mnie trafia i cos mna trzacha w srodku. Na szczescie targac tego wszystkiego nie bede musial, bo po ostatniej przeprowadzce powiedzialem sobie dosc! Wole wynajac ludzi do targania niz samemu to wszystko przerzucac z miejsca na miejsce.
Ehhh! Gdybym jeszcze tylko potrafil sie srubokretem lub wiertarka obslugiwac! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)