Powiada się, że ma się tyle lat na ile się czuję. Wczoraj czułem się co najmniej jak sześćdziesięcioletni pan z laską u boku. Gdzie laska to całkowita przenośnia w postaci bagażu. Życiowego bagażu.
Przeglądając tysiące, jak nie setki tysięcy profili na przeróżnych portalach, oglądając, czytając i porównując dochodzę do wniosku, że kompleks starszej cioty nadal mnie nie dotyczy.
A z wieloma dwudziestoparolatkami mógłbym stanąć w konkury.
Skromność w drugą stronę? Nie. Prawda.
******
Zapewne nie jednokrotnie już wspominałem, że jestem uzależniony od FaceBook'a. I może nawet nie tyle co od samego FaceBook'a ale co od ludzi, którzy są w gronie moich przyjaciół.
I pośród tych przyjaciół, którzy nie wiedząc czemu w 90 procentach stanowią mężczyźni, jest kilkunastu, którzy niejednokrotnie rozłożyli mnie na łopatki.
Natura faceta nie jest skomplikowana w przeciwieństwie do kobiety. Faceta wystarczy dobrze nakarmić, powiedzieć czułe słówko i popieścić po obrastającym tłuszczem brzuszku. Gdy spełniasz te warunki, nie dziw się, że ktoś obsypuję Cię kwiatami, śle niejednoznaczne kartki o wyznawaniu miłości (nawet jeśli się na oczy nigdy nie widzieliście) skończywszy.
*******
Środowy wieczór postanowiłem spędzić poza domem. Niby środek tygodnia, ale kluby i tak pękały w szwach. Affinity, IDendyty, Sancurarium, Lion's Liar. Gdy w końcu grubo po 1-ej nad ranem udało mi się dotrzeć do Demspeys, okazało się, że ten wprowadził selekcję tego wieczora, a kolejka przed wejściem kończyła się 300 metrów za rogiem, czyli minimum godzina czekania.
- Fuck off! Nawet nie zamierzam czekać. - pomyślałem udając się w kierunku wejścia dla VIPów.
Pięć minut później byłem w środku pijąc kolejną tequile tej nocy.
Nie zwracałem większej uwagi na to co się dzieje wokół mnie.. do czasu.
Tańczył w samych slipkach na środku dance floor'u w klatce. I nie Jego wyrzeźbione na siłowni ciało, czy też godziny spędzone w salonie kosmetycznym sprawiły, że nie mogłem oderwać od Niego wzroku. Ale Jego oczy oraz każda uwydatniona żyłka na Jego cudownym ciele. Czego nie dało się nie zauważyć podczas Jego popisów w klatce.
Koleś, przez kolejne kilka utworów, na serio nieźle wymiatał w klatce, a to tego na tyle zmysłowo i seksownie, że obudził moją „fantazję” :P
Po kilkunastu minutach mojego natrętnego wpatrywania się z Niego, okazało się, że zmierza w kierunku baru. Byłem szybszy i zamówiłem dwa piwa przy czym poprosiłem Craig'a (barmana) o podanie jednego kolesiowi w slipkach.
Przez chwilę Craig i koleś w slipkach wymieniali się uwagami, aż w końcu Craig wskazał na mnie palcami. W tym samym momencie ja podniosłem piwo do góry i kiwnąłem głową do kolesia.
Nie dało się nie zauważyć Jego zmieszania i chyba nawet delikatnej purpury. Nie wiedział za bardzo co ma zrobić i jak się zachować. W końcu, niepewnym krokiem ruszył w moim kierunku.
- Dziękuję za piwo. - Powiedział bardzo nieśmiele, gdy w końcu się do mnie przecisnął przez tłum wszystkich spragnionych kolejnych drinków.
- Nie ma za co. To dla mnie przyjemność. - Odpowiedziałem, stukając się z Nim piwem. - Czy ktoś Ci już mówił, że świetnie tańczysz? - Zapytałem.
- Yyyy.. nie... raczej nie.. nie przypominam sobie, ale.. ale skąd.. to znaczy... widziałeś jak tańczę? - Wydusił w końcu z siebie a Jego oczy zrobiły się jeszcze większe niż wcześniej.
Jaki On był słodki w tej całej swojej nieśmiałości! Po prostu, nic tylko schrupać!
- Przyglądałem się jakiś czas. Czy to coś złego? - Odpowiedziałem i nie dając Mu możliwości odpowiedzenia na moje pytanie, zadałem kolejne. - Skąd jesteś? Nie widziałem Cię tu wcześniej?
- Yyy.. jestem tu.. od tygodnia... nie znam tu nikogo.. ale postanowiłem wyjść i zobaczyć nocne życie. A przyjechałem z Aberdeen.
- To na północy? Prawda?
- Tak. Chyba najbardziej wietrzne miasto w Wielkiej Brytanii.- odpowiedział, już jakby spokojniej. Jakby ktoś kto wie gdzie jest położone Aberdeen zasługiwał na Jego zaufanie.
Nasza dalsza rozmowa przebiegała już na spokojnie i nawet się nie obejrzeliśmy, gdy kolejne piwo się skończyło. Moja „fantazja” nadal sprawnie działała, dumnie wyprężona na sztorc.
Postanowiliśmy przejść na parkiet.
Lakhi – jak się w końcu dowiedziałem jak ma na imię, nie musiał udowadniać swoich możliwości tanecznych. Przyszedł czas na mnie.
Nie należę do osób, które nie wiedzą jak się zachować na parkiecie i rozróżniam przytupańca weselnego z podstarzałą ciocią – wieczną panną, którą widzę po raz pierwszy na oczy od rytmów i reguł panujących w klubach.
Wcześniejsze piwa i tequilla jedynie pomogły mi poddać się całkowicie rytmowi. Nie byłem pijany, ale wraz z kolejnym kawałkiem, alkohol pod wpływem szybszego tętna zaczął uderzać mi do głowy. I lepiej! Świat zawirował a ja wraz z nim. Żadnych oporów i żadnych barier. Całkowicie poddałem się panującej wokół atmosferze. Atmosferze, która aż tętniła seksapilem i wszelkimi możliwymi sposobami próbowała wydostać się na zewnątrz i wykrzyczeć : Tu jestem!!! Bierz mnie tu i teraz!!!
W pewnym momencie nasze ciała zbliżyły się do siebie. (czemu dopiero teraz?) Bardzo ostrożnie i delikatnie moja dłoń powędrowała w kierunku Jego twarzy. Musiał się niedawno ogolić, bo Jego twarz była nieskazitelnie gładka i delikatna. Moja dłoń wędrowała po całym jego nagim torsie i plecach. W końcu nie wytrzymałem. Przyciągnąłem Go mocno do siebie, objąłem dłońmi Jego twarz i zacząłem całować. Nie opierał się. Odwzajemnił pocałunek.
Miałem wrażenie, że czas się zatrzymał, muzyka ucichła, ludzie wokół nas zniknęli i że nie liczy się nic poza tym momentem.
*********
- Mieszkam niedaleko. - Powiedział, gdy zauważył, że próbuję złapać jakaś taksówkę.
- Yyyy... - Tymczasem to ja byłem zmieszany i nie wiedziałem co odpowiedzieć, przyzwyczajony i spodziewający się, że pojedziemy do mnie. - Oooo... Key – Wydusiłem z siebie.
Całą drogę do Jego mieszkania przystawaliśmy i wymienialiśmy się pocałunkami i zamiast 5 minut, bo tyle mieliśmy do przejścia, na miejscu byliśmy po dwudziestu :)
*********
- Kawa? Herbata? Drink? - Zapytał.. po czym dodał. - Spliff? Koka?
- Kawę i herbatę zostawmy na rano.. ale nie mam nic przeciwko wódce z colą zaprawioną odrobinką koki. - odpowiedziałem, nie dowierzając własnym uszom i temu co sam powiedziałem.
Gdzie podział się ten nieśmiały chłopczyk?
- Już mamy ranek. - Uśmiechnął się nalewając dwa drinki i rzucając na stół kuchenny torebeczkę z koką. - Zajmij się tym, a ja zajmę się drinkami. - Dodał.
**********
Po 4-ej po południu, po wspólnym śniadaniu, prysznicu i wymianie numerów telefonów i danych wszelakich, próbując wejść do taxi aby wątroba mi nie wypadła i modląc się do niebios abym w końcu mógł usiąść na tyłku wróciłem grzecznie do domu.
10 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz