piątek, 26 grudnia 2008

...aż chciało by się uwierzyć....

Sam już nie wiem, czy to przychodzi z wiekiem, z doświadczeniem czy też z najzwyklejszym brakiem powodu. Święta z roku na rok stają się dla mnie mega komercją nie mającą nic wspólnego ze świętami, które pamiętam z dzieciństwa. Ogólny, przedświąteczny szał zakupów, tłumy wylewające się z i do sklepów, tłumy na ulicach, w autobusach, tramwajach i lokalach wszelakich. I gdzieś pośród tego wszystkiego JA starający się odnaleźć zatraconego Ducha Świąt Bożonarodzeniowych. Nie jestem katolikiem, ba! nie jestem wierzący (no chyba, że wiarą jest wiara w samego siebie?). Ale święta do pewnego momentu traktowałem jako swojego rodzaju tradycję. Jednakże, gdzieś, jakoś straciłem przekonanie, że święta to dni inne od pozostałych. Że to dni szczególne. Specjalność i niezwykłość tych dni dostrzegam jedynie w dodatkowych dniach wolnych od pracy i uczelni. Wylegiwaniu się na sofie z pilotem w ręku, skacząc z kanału na kanał.

- Czy masz już ubraną choinkę? - Zapytał mnie Tom przez telefon, dwa tygodnie przed świętami.
- A czy ja wyglądam na wariata? No może trochę... ale po pierwsze nie mam na to czasu, po drugie nie mam czasu a po trzecie nawet jeśli, to nie ubiorę jej wcześniej jak w wigilię. - odparłem.

Taka sytuacja miała miejsce jeszcze dwa razy, aż Tom w końcu zapytał, gdzie trzymam choinkę i wszelkie ozdoby. Z zadowoleniem przyjął wiadomość, że na poddaszu. Temat ubierania choinki był zakończony.


Me...gangsta... nie podskakuj :P :P :P



Choinka to kolejny komercyjny trick, który nie dość, że zajmuje kupę miejsca, to do tego wymaga poświęcenia mnóstwa czasu, a z tym u mnie ostatnio baaardzo krucho. Właściwie w ogóle go nie mam.

Z tegoż samego powodu, menu świąteczne składa się przede wszystkim z półgotowych bądź gotowych wyrobów i przetworów, które można było dostać w polskim sklepie. Nawet do głowy by mi nie przyszło, stanie i lepienie pierogów z kapustą i grzybami, ewentualnie kręcenie maku na tort makowy. Z potraw, których nie mogło zabraknąć na stole a których nie można było dostać gotowych była ryba po grecku, sernik pieczony z bakaliami oraz barszcz czerwony (uszka już kupne:☺ ) Karp, którego uwielbiam i pomimo iż mrożony, jak co roku smakował wyśmienicie.

Jak co roku, gdy dochodzi do tematu prezentów, wspólnie z braciakiem dochodzimy do wniosku, że każdy z nas kupi sobie to co najbardziej potrzebuje lub najbardziej się podoba. Tak też było i w tym roku.

*******

Weekend przed wigilią odbyła się pracownicza impreza świąteczna. O wypitym darmowym alkoholu nie wspominam.( Na początku grudnia wypowiedziałem pracę na rzecz nowej, jednakże po dwóch wielogodzinnych rozmowach, wyjaśnieniach sytuacji, namowach, przekonaniach i błaganiach na extra podwyżce skończywszy postanowiłem dać im i sobie jeszcze jedną szansę. Postanowiłem zostać.. i tylko czas pokaże czy dobrze zrobiłem?!) Wszyscy się świetnie bawili, jednakże część z nas postanowiła się po pewnym czasie przenieść do bardziej branżowego lokali i tak wraz z Reesche'm, Matt'em i Eliiz wyruszyliśmy na weekendowy podbój klubów gejowskich. Zaczęliśmy od Affinity do którego było najbliżej. Kilka kolejnych drinków i wraz z Elizz przejęliśmy parkiet na własność. W dosłownym znaczeniu tego słowa. Nikt nie odważył się wyjść i nam przeszkadzać. Byliśmy w centrum uwagi i na językach wszystkich. Czyli coś co uwielbiam ☺☺☺

Przed drugą w nocy doszliśmy do wniosku, że czas i pora na zmianę lokalu. Lista obecności w Affinity podpisana. Szoł odstawione... czas na ciąg dalszy :)

Po kilkunastominutowym spacerze udało nam się w końcu dotrzeć do Dempseys. Kolejka przed wejściem była koszmarna, postanowiliśmy skorzystać z wejścia dla VIP'ow i chwilę później byliśmy już w środku. Od razu udaliśmy się na górny poziom gdzie impreza trwała na całego. Parkiet i klatka pękały w szwach. Bary oblężone przez tłumy spragnione kolejnego drinka, w tym i naszą czwórkę. Gdy w końcu udało się i gdy w rękach trzymaliśmy nasze napoje od razu udaliśmy się na parkiet. Wszyscy mieliśmy już nieźle w głowach, ale nikomu to nie przeszkadzało na wyginanie się. Wręcz przeciwnie, na zmianę każde pokazywało co potrafi wyczyniać ze swoim ciałem w takt muzyki wydobywającej się z głośników przy udziale stroboskopa i innych laserowych urządzeń świetlnych. Zabawa trwała na całego.

Za pierwszym i drugim razem udawałem, że nie dostrzegam Jego spojrzenia, ale On nie spuszczał ze mnie wzroku. Nie wytrzymałem i podszedłem do Niego, łapiąc w pół, nawet nie zapraszając do wspólnego tańca, porwałem nas w wspólne szaleństwo tej nocy. Nie opierał się. Oddał się bez słowa. Nie opierał się również gdy moje usta zbliżyły się do Jego ust. I w tej pozie spędziliśmy resztę wieczoru, gdzie nasze usta właściwie się od siebie nie odrywały, zarówno na parkiecie, jak i w klatce jak i przy barze jak i w toalecie.

- Jak masz na imię – zapytałem w końcu.
- Konrad – usłyszałem w odpowiedzi, nie kojarząc i nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje wokół mnie.

Papieros, drink, drink, papieros i ponowne pytanie jak ma na imię.... akcent bynajmniej nie był brytyjski.

- Skąd jesteś? - zapytałem.
- Z polski – usłyszałem w odpowiedzi.
- Zatem czemu rozmawiamy po angielsku? - odpowiedziałem spoglądając Mu w oczy.
- Nie mam pojęcia. - Właściwie wyjąkał z siebie nie spodziewając się rodaka.

Nasze usta ponownie przywarły do siebie, podobnie jak nasze ciała. Resztę nocy spędziliśmy w swoich ramionach.




*******


Przed 5-ą nad ranem wychodząc na papierosa wraz z Konradem zobaczyłem zapłakaną Ellie. Na pytanie : co się stało, odpowiedziała: że gnój Ją zwyzywał i wkurwił niemiłosiernie. Reesche próbował załagodzić sprawę, ale ja przejąłem pałeczkę i zaprosiłem koleżkę za róg aby „pogadać”. Niespodziewanie strzeliłem go w ryj, ten się jedynie osunął na ziemię, z niedowierzaniem w oczach podniósł się i uciekł. I tyle go było widać.

- Naucz się chuju traktować DAMY z respektem – przeszło mi przez myśl – w końcu jestem jedną z nich!

Wszyscy to widzieli ale wszyscy udawali, że nic się nie stało. Ja również. Ma gówniarz nauczkę. Następnym razem przytemperuję języczek. I będzie uważał z kim ma do czynienia.


*******


Pożegnaliśmy się ze wszystkimi po 5-ej rano. Nie wypuszczając Konrada z dłoni i prowadząc najdłuższą znaną mi trasą do taxi – czyli przez całe miasto -doszliśmy do katedry. W przeciągu całego swojego życia nie usłyszałem tylu komplementów co w trakcie tego spaceru.

To co że mój Mikołaj miał zaledwie 19 lat???

*******

Czy kiedykolwiek poczuliście uczucie PRZYJAŹNI od pierwszego spojrzenia? Nie, nie miłości.. Przyjaźni?! Nie? Żałujcie! Ja i Ellie to właśnie taki przypadek. Przypadek gdzie wystarczy wspólne spojrzenie i wszystko jest jasne. Coś niesamowitego i coś wspaniałego. Coś, czego życzę każdemu.

*******

Wigilię, pomimo iż miałem mieć wolną spędziłem w pracy. Zabawiłem się w świętego mikołaja, urządzając zbiórkę na general managera czyli na Reesche'go. Ten się popłakał jak dziecko nie spodziewając się niczego. Takie chwile i momenty warte są każdej ceny. Nawet poświęcenia swojego dnia wolnego od pracy.

*******

Po wigilijnej imprezie w pracy udałem się wprost na dworzec skąd miałem 20 minut do Dancaster i do Matt'a S. (długa historia i nie na dziś)....

*******
Jest piątkowy (świąteczny) wieczór, który spędzam w wyrku, pod opieką Tom'a który dziś wrócił z Manchesteru. Z temperaturą, osłabiony, i z jedyną myślą : kiedy w końcu mi przejdzie? Ale wiem ,że z TAKĄ opieką przejdzie mi szybciej niż się spodziewam.

******

Na święta miałem i nadal mam ubraną choinkę, pod którą znalazłem cudowny prezent, i choć cudowna osoba nie mogła spędzić ze mną całych świąt to ostatni dzień opiekuje się mną niczym dzieckiem i każda moja zachciewajka jest spełniona. Czy powinienem wymagać od życia i od innych czegoś więcej? Może jedynie tego aby uwierzyli w Ducha Świąt Bożonarodzeniowego.


Wesołych i pogodnych świąt Kochani!


wtorek, 2 grudnia 2008

Coś na zimowe wieczory.

Za oknami zima w pełni, dlatego na długie, zimowe wieczory przy kominku, proponuje film pt: "DOSTANA"

Dostana to historia o dwóch mężczyznach, Sameerze (Abhishek Bachchan), który jest pielęgniarzem, Kunal'u (John Abraham) który jest fotografem, kobiecie Nehi (Priyanka Chopra), która pracuje jako stylistka i mieszkaniu. Sam i Kunal wpadli na siebie, podczas poszukiwania mieszkania do wynajęcia, ostatecznie wybrali to samo miejsce. Oboje z niego zrezygnowali, gdyż właścicielka chciała wynająć je dziewczynom, które zamieszkają z jej siostrzenicą, Nehą Melwani. Sameer wpadł na pomysł aby wraz z Kunal'em udawali, że są w sobie zakochani, wtedy będą mogli pozostać w mieszkaniu. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem, do czasu gdy znaleźli się w nieco kłopotliwej sytuacji. Neha, stwierdziła, że są gejami.

Za FilmWeb.pl



poniedziałek, 1 grudnia 2008

Nie musisz.

Wcale nie musisz dodawać tego bloga do ulubionych. Wcale nie musisz dodawać tego bloga do czytanych na swoim blogu. (Choć wiem, że czytasz regularnie!)

Masz coś do powiedzenia – powiedź.

Masz coś do dodania – dodaj.

Masz coś do skomentowania – skomentuj.

Ale zrób to na blogu, bo bloga to dotyczy. Nie ukrywaj się pod pseudonimami / nickami / imionami z kosmosu.


Wiem i zdaję sobie z tego sprawę, że dodanie tego bloga do czytanych na swoim blogu może spowodować pewne konsternacje i wielkie „hallo” wśród Twoich odwiedzających, ale, albo jesteśmy szczerzy i coś czytamy i tym samym dzielimy się tym z innymi albo o kant dupy to wszystko rozbić.

I jak kurwiłem – tak kurwić będę.
I jak się puszczałem – tak puszczać się będę.
I jak byłem sobą tak sobą pozostanę, niezależnie od tego czy Ci się to podoba czy nie.

Nie musisz.. Nie musisz tego czytać.